Świat musicalowy żyje ostatnio głównie nową premierą Teatru Syrena. Czarownice z Eastwick to tytuł, który przewija się już od wielu miesięcy. Nie będzie to zwyczajna premiera, bo rozpocznie nowy etap w życiu warszawskiego Teatru Syrena – jako teatru muzycznego. „Czarownice z Eastwick to hit West Endu, który jeszcze nie był w Polsce zrealizowany. Cieszę się, że możemy, we współpracy z Cameronem Mackintoshem zaprosić Państwa na polską prapremierę i odrobić kolejne zadanie domowe, które przed polskim musicalem było do odrobienia” – mówi dyrektor Teatru Syrena i reżyser produkcji, Jacek Mikołajczyk. Historia mieszkańców małego miasteczka, a głównie jego mieszkanek, przyciąga nas do teatru przede wszystkim obsadą. Olga Szomańska, Barbara Melzer, Tomasz Steciuk to nazwiska znane nie tylko najwierniejszym musicalowym fanom. „Rola Alex jest dla mnie ogromnym wyzwaniem wokalnym. Nie pracowałam w musicalu od ośmiu lat. W międzyczasie miałam spektakle muzyczne, natomiast ¾ mojego życia zawodowego śpiewałam z playbackiem bądź z muzykami tercet/kwartet, nie z dwudziestoma osobami na żywo. Kiedy dostajemy sygnał, to wszystko musimy zagrać równo. Dodatkowo mam wokół siebie wokalistki po szkołach musicalowych, które przez pięć lat systematycznie kształtowały swój głos. Ja jestem po szkole teatralnej. To mnie zmotywowało w końcu do pójścia na lekcje śpiewu” – opowiada Ewa Lorska, odtwórczyni roli Alex. Oprócz wokalu postaci są też dużym wyzwaniem aktorskim: „Gram osobę w moim wieku, ale z totalnie innymi doświadczeniami życiowymi. Przede wszystkim jest to rozwódka. Już pod tym względem jest to dla mnie wyzwanie” – mówi Paulina Grochowska, która zagra Sukie. Każdego wieczoru na scenie pojawi się dwadzieścia pięć osób, a nad spektaklem pracuje trzystu realizatorów. Po raz pierwszy od wielu lat w Syrenie będzie używany orkiestron, w którym zagra jedenastu muzyków.

Próba medialna

Kilka dni temu mogłam poczuć przedsmak całego spektaklu, na zorganizowanej przez teatr próbie medialnej. Zaprezentowano dwie sceny musicalu. Jak wypadły? Dla mnie fantastycznie. Pierwsza scena, tercet trzech głównych bohaterek (rewelacyjne wokalistki Olga Szomańska, Barbara Melzer i Paulina Grochowska), wywoływała głównie uśmiech. Czarownice to musical przede wszystkim o kobietach i ta kobiecość została w pełni ukazana właśnie w tej piosence, w której widzimy, na moje oko, typowy babski wieczór. Trzy kobiety, alkohol, słodkości i marzenia o tym idealnym mężczyźnie. Wszystko podane z humorem, przepięknymi głosami.

Zgrana, zsynchronizowana scena w kościele małego miasteczka, zaostrzyła apetyt jeszcze bardziej. Różne charaktery, postaci zaakcentowane wyjątkowymi strojami i scenografia, której miałam okazję przyjrzeć się później z bliska, a do tego wpadająca w ucho muzyka. Musical czaruje mnie chyba przede wszystkim właśnie muzyką. Te krótkie fragmenty, które usłyszałam do tej pory, pozwalają stwierdzić, że będzie to naprawdę dobry spektakl. I z niecierpliwością czekam, aż w końcu zobaczę całość. Premiera już 3 marca!

Kto wybiera się na Czarownice z Eastwick? Czekacie na ten musical?