Co decyduje o tym, że idziecie do kina na konkretny film? Książka, na podstawie której powstał? Scenariusz, który Was zaciekawił? A może chcecie zobaczyć po raz kolejny Waszego ulubionego aktora? Nie jest tajemnicą, że najlepiej sprzedają się filmy z dobrą obsadą i dlatego aktorzy zgarniają za nie wielomilionowe gaże. Jak to wygląda w przypadku musicali? Dzisiaj zapraszam Was na refleksję, czy obsada ma jakiekolwiek znaczenie przy wyborze spektaklu.
Wybitni twórcy
Na początku mojej musicalowej historii to szkoła decydowała, który musical zobaczę. Pierwszym wybranym przeze mnie byli Nędznicy. Poszliśmy większą grupą ze znajomymi. Spektakl był bardzo znany, wystawiany wtedy w Romie. Było to kilka lat temu i nie mam pojęcia, kto w nim grał. Niezbyt mnie to interesowało, mówiąc szczerze. Szczególnie, że Nędznicy jakoś mnie nie zachwycili. Ot, całkiem dobry musical. Kiedy później wybierałam spektakle, kierowałam się kanonem. Skrzypek na dachu to klasyka gatunku. Notre Dame de Paris jest znane na całym świecie. Sunset Boulevard to Andrew Lloyd Webber, więc musi być dobrze.
Kto jest na scenie?
Po raz pierwszy na obsadę zwróciłam uwagę we wrześniu na Notre Dame de Paris. Jak pewnie wiecie, nie jest łatwo dostać na to bilety. Kiedy kupowałam je 1,5 miesiąca przed spektaklem, obsada na konkretne dni nie była podana. Sprawdziłam ją kilka dni przed moim przyjazdem do Gdyni. Jakie zamieszanie było z aktorami i dlaczego wpłynęło to na moją ogólną ocenę, możecie przeczytać tutaj.
Spektakl wybrany ze względu na aktora
Przy okazji nowego roku wiele osób zastanawia się nad tym, jakie ma cele, które postanowienia zrealizować lub, tak jak ja, jak spełnić swoje marzenia. Wiele dalibyśmy, aby osiągnąć to, co siedzi gdzieś głęboko w naszym sercu. Czy jednak zawsze mamy świadomość, co to jest? Ponoć jeżeli wiemy, czego chcemy, jesteśmy odporni na kuszenie. Czyżby więc niezdecydowane osoby były najlepszym łupem demona? Takie pytania zadaje nam Rapsodia z demonem, którą zobaczyłam tuż przed końcem roku, i która była kolejnym etapem moich musicalowych podróży.
Czym jest rapsodia?
Znacie znaczenie słowa rapsodia? Słownik języka polskiego podaje (wychodzi moja filologiczna natura), że jest to utwór instrumentalny zbliżony do fantazji, oparty na tematach pieśni ludowych lub narodowych. Tu nie mamy pieśni ludowych ani narodowych, jest za to kanon muzyki światowej: zespół Queen. Więc już wiecie, że będzie to klasa sama w sobie. Na scenie widzimy Erwina – młodego chłopaka, aspirującego muzyka, który chce zmieniać świat. Choć za bardzo nie wie w jaki sposób. Pisze muzykę, gra w barze i ma nadzieję na wielką karierę. Razem ze swoim kumplem Kacprem, autorem tekstów, mają wielkie ambicje, ale nie do końca wiedzą, co ze swoją przyszłością zrobić. Życie chłopaków obserwujemy z dwóch stron: z ich punktu widzenia i ze strony Aspazji i Ignacji, nowych uczennic Mistrza. A ten doskonale wie, kiedy zaatakować chłopaka. I złożyć mu propozycję nie do odrzucenia. Czy dla sławy Erwin będzie w stanie poświęcić wszystko? Co jest dla niego najcenniejsze? Czy znajomość z niepozorną dziennikarką Idą, która w jego wyimaginowanym świecie staje się ponętną Idalią? Czy przyjaźń z Kacprem, z którym od początku tworzyli zespół? A może to Królowa, znana piosenkarka, która ma być dla niego trampoliną do sławy?
Czy Queen to zbyt wysoka poprzeczka?
Nadszedł styczeń, a wraz z nim czas planowania. Też tworzycie plany na nowy rok? Dla mnie plany brzmią trochę jak wymóg, coś, co muszę zrealizować. Dlatego postanowiłam pokazać Wam moje musicalowe marzenia. Bo marzenia się spełnia, a to brzmi dużo przyjemniej.
Wicked
To zdecydowanie moje marzenie numer jeden na 2017 rok. Ten musical mnie zauroczył i znam już niemal wszystkie jego piosenki na pamięć, bo nie mogę oderwać się od soundtracku. Na bieżąco śledzę strony z tanimi lotami i jak tylko pojawi się dobra oferta lotu do Londynu, z pewnością kupię bilet i zobaczę historię Elfaby. Po cichu marzę też, że kiedyś wystawią Wicked w Polsce.
Nowy cykl na blogu
Ten cykl pojawił się w mojej głowie równocześnie z pomysłem na bloga. Nie mógł jednak ruszyć od razu, bo wymagał, żeby strona nieco się rozwinęła. Myślę, że ten czas nadszedł i mocno wierzę w to, że już w styczniu zobaczycie pierwszy wpis z nowej serii. Nie zdradzę, co to będzie, ale mam nadzieję, że Wam się bardzo spodoba. Bo ja uśmiecham się od ucha do ucha na samą myśl.
Zobaczyć dwanaście musicali
To naturalne następstwo moich musicalowych podróży. Wyzwanie trwa cztery miesiące i do tej pory widziałam cztery musicale, więc mam nadzieję, że tę ciągłość uda mi się zachować. Problem może być w wakacje, kiedy w większości teatrów trwa przerwa urlopowa. Możliwe więc, że w którymś miesiącu zobaczę dwa musicale. A może zaszaleję i będzie to szczęśliwa trzynastka?
Odnaleźć idealny głos męski
Pogoda za oknem nie przypomina zimy, o której marzymy, raczej paskudną jesienną chlapę. Mówią, że na taki czas najlepsza jest pyszna herbata i dobra książka. Lubimy zanurzać się w historiach, które przenoszą nas do innego świata, pozwalają oderwać się od rzeczywistości, wczuć się w czyjeś życie. A jakby zamiast przeczytać, moglibyśmy tej historii wysłuchać w aranżacji muzycznej? Dzisiaj zapraszam Was do zapoznania się z płytą Opowieści zimowe. Zabierze nas ona w klimatyczną drogę, szczególnie po uczuciach i emocjach głównej bohaterki.
Odnaleźć się w emocjach
Cały cykl jest poezją, i poetycko się zaczyna piosenką Grudniowy śnieg. Piosenka wprowadza nas w historię porzuconej kobiety, która wspomina swoją miłość i zarzeka się, że tej miłości nie zapomni. Jak często takie emocje nam towarzyszą? Dlatego tak dużym bogactwem tej płyty jest to, że w tych piosenkach możemy odnaleźć siebie. Mimo że każdy utwór dotyczy innej sytuacji, trochę innej historii, wszystkie tworzą spójną całość, wszystkie prowadzą nas do celu, pozostając w zimowym klimacie. Gdzie jesteś? jest jak mocne uderzenie, czujemy desperację, poszukiwanie, niemal znajdujemy się na krawędzi, by następnie przejść do melancholijnej refleksji, w której chcemy uciec od rzeczywistości i próbujemy uchronić się przed bólem.
Pragnienia serca
Najbardziej do mojego serca trafiła piosenka Listy miłosne mojej babci, trochę spokojna, trochę zawadiacka, z lekkim przymrużeniem oka. I pokazująca, że miłość może przytrafić się każdemu i zwykle może być też trochę niezrozumiała. Są też odwieczne pytania, które chyba każda kobieta w pewnym momencie sobie zadaje, jak w utworze Pragnę:
Być kochaną pragnę, chcę
Czy ktoś zechce kochać mnie?
Dam mu swoją miłość też
Miłości pragnę, chcęW świąteczny klimat sklepy i media wprowadzają nas już od listopada. U mnie od mniej więcej dwóch tygodni lecą głównie kolędy i piosenki świąteczne, lubię ich melodie, lubię ich tekst. Wzmagają niecierpliwe oczekiwanie, bo kocham święta Bożego Narodzenia i odliczam do nich dni. A że zostało ich już niewiele, dzisiaj mam dla Was spis świątecznych piosenek musicalowych. Jest kilka utworów, które pochodzą z musicali świątecznych, niektóre są częścią klasyków. Zapraszam do lektury i słuchania.
1. Spotkamy się w St. Louis
Musical pochodzi z 1944 roku i opowiada historię czterech sióstr, mieszkających w St. Louis w czasach wystawy światowej. Piosenka Have Yourself a Marry Little Christmas, wykonywana przez Judy Garland, stała się później sławniejsza niż sam musical. W 2004 roku znalazła się na liście 100 najlepszych piosenek filmowych.
2. She loves me
Musical, którego premiera na Broadwayu odbyła się w 1963 roku, jest historią Georga, właściciela sklepu w Budapeszcie i Amalii, świeżo zatrudnionej pracownicy. Żadne z nich nie wie, że są korespondencyjnymi kochankami. Piosenka Twelve days to Christmas moim zdaniem pięknie oddaje to, co dzieje się w naszych sklepach, gdy do Świąt zostaje coraz mniej dni.
3. Elf
To musical świąteczny, który miał swoją premierę w 2010 roku. Powstał na podstawie filmu i wystawiany jest tylko w sezonie bożonarodzeniowym. William, mała sierota, przez przypadek trafia do worka z prezentami, należącego do św. Mikołaja, i zostaje przetransportowany do North Pole. Po latach dowiaduje się, że jest człowiekiem (a nie elfem) i znajduje swojego ojca, który jednak żyje. Problem w tym, że nie wierzy on w ducha Świąt, podobnie jak wielu ludzi, a to właśnie tą wiarą napędzane są sanie św. Mikołaja. William ma więc ważną rolę do odegrania. Ponieważ musical w całości dotyczy Świąt, podrzucam Wam cały soundtrack.
4. How the Grinch Stole Christmas!
Musicalowa adaptacja książki. Grincha chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Musical miał premierę w 1994 roku w Minneapolis. Także dotyczy Świąt, więc prezentuję kilka piosenek, z najbardziej znaną Who likes Christmas!
5. Metro
Styczeń to czas, w którym najwięcej planujemy i jesteśmy najbardziej kreatywni w wymyślaniu nowych postanowień. Też nowy rok zaczniecie z listą planów do zrealizowania? Zachęcam, żeby jednym z punktów było zobaczenie nowego musicalu. A może by tak zacząć od razu i pójść na niego już w styczniu? Zapraszam na styczniowy przegląd musicalowy.
Gdynia
Do Gdyni można się wybrać oczywiście na hitowe Notre Dame de Paris. Jeśli jednak ktoś już widział ten spektakl, a ma ochotę zobaczyć coś innego, też jest taka możliwość. Dorośli i młodzież mogą wybrać się na Grease, a dla dzieci jest Piotruś Pan. Oprócz tego, jeśli chcemy posłuchać koncertu musicalowego, kilka razy będzie Koncert Sylwestrowy na bis.
Poznań
W Poznaniu nadal możemy obejrzeć najnowszy spektakl, czyli Zakonnicę w przebraniu. Jest też trochę klasyki musicalu: Evita i Skrzypek na dachu. Dzieci mogą się świetnie bawić na Pchle Szachrajce albo Królowej Śniegu.
Łódź
Kiedy ostatnio opublikowałam post o zniżkach dla studentów, wiele osób z żalem wspominało, że te czasy ma już dawno za sobą i nie ma co liczyć na bilety ulgowe. Dlatego dzisiaj przygotowałam dla Was kilka wskazówek, jak można nabyć tańsze bilety na musicale. Zapraszam do lektury.
Wejściówki
O wejściówkach pisałam już ostatnio, więc teraz tylko krótko przypomnę. Są to miejsca dostawiane na końcu rzędów lub przy bocznych ścianach. Są mniej wygodne niż normalne fotele, za to zdecydowanie tańsze. W teatrach, w których wejściówki są w regularnej sprzedaży, ich ceny wahają się od 30 do 40 zł. Te bilety trzeba kupić z odpowiednim wyprzedzeniem. Jeżeli lubimy spontaniczne wyjścia, warto przyjrzeć się teatrom, które w przypadku braku pełnopłatnych miejsc sprzedają wejściówki tuż przed spektaklem. Robią tak np. Studio Buffo lub Teatr Rampa.
Wybierz miejsce w dalszej strefie
Wiadomo, że najchętniej siedzielibyśmy jak najbliżej sceny, żeby wszystko dobrze widzieć. Miejsca z najlepszym widokiem są też najczęściej najdroższe, a różnice w cenie mogą dochodzić nawet do kilkudziesięciu złotych. Ogółem w większości teatrów nie polecam 1-2 rzędu, ponieważ do naszych uszu może docierać zbyt wiele dźwięków: z orkiestronu, ze sceny i te płynące z głośników. Czasem lepiej usiąść nieco dalej, różnica w widoczności nie będzie znacząca, a ta w portfelu już tak. Warto spojrzeć na plan widowni i zdecydować, na co pozwalają nam fundusze. Ostatnie miejsce na drugim balkonie może nie być zbyt wygodne i wtedy faktycznie lepiej trochę dołożyć. Można się też zapytać osób, które w danym teatrze już były (np. mnie), które miejsca polecają. Kiedyś doradzała mi to jedna z aktorek, więc nie bójmy się dopytywać.
Zapisz się na newsletter
Jeden z najbardziej znanych musicali na świecie, przez wiele lat wyczekiwany w Polsce – Notre Dame de Paris. Głośno było o nim na wiele miesięcy przed przed premierą, bilety rozeszły się bardzo szybko. Pojechałam na niego kilka dni po prapremierze. Był to pierwszy musical, który zobaczyłam w ramach moich musicalowych podróży. Czy warto było jechać specjalnie aż do Gdyni?
Kim jest Quasimodo?
Historię Dzwonnika z Notre Dame zna chyba każdy, jeśli nie z książki, to z bajki Disneya lub filmu. Opowieść o pięknej cygance Esmeraldzie i trzech mężczyznach, z których każdy chciałby zdobyć jej miłość. Wszystko rozgrywające się na tle pięknej paryskiej katedry Notre Dame. Musical zaczyna się piosenką Czas katedr. Kiedy usłyszałam ją w wykonaniu Macieja Podgórzaka, wgniotło mnie w fotel. I tak wgnieciona pozostałam aż do końca spektaklu. Notre Dame de Paris jest musicalem w całości śpiewanym, dlatego dla osób, które z musicalem spotykają się po raz pierwszy, może on być nieco trudny w odbiorze (tak miał znajomy, który był ze mną). Nie pomaga też niestety akustyka Teatru Muzycznego w Gdyni, ponieważ z naszego balkonu nie wszystko dało się zrozumieć.
Wytańczyć życie
Wróćmy jednak do samej historii. Czas katedr przenosi nas do średniowiecza i do ludzi, którzy nie należą do wyższych warstw społecznych, ale jak każdy chcą kochać i żyć w pełni. Ich chęć do życia wyrażają tancerze i to oni moim zdaniem są największym objawieniem tego musicalu. Ich występy, popisowe choreografie i zdumiewające akrobacje sprawiły, że nawet na chwilę nie mogłam oderwać od nich oczu. Czasem nawet skupiałam się na nich bardziej niż na aktorach i na tym, co właśnie dzieje się w akcji. Jeżeli ktoś zapytałby mnie, dlaczego warto zobaczyć Notre Dame de Paris, odpowiedziałabym, że zdecydowanie dla tancerzy. Chociaż nie byli oni jedynym plusem tego spektaklu. Czytaj dalej…
Dzisiaj mikołajki. Chyba każdy z nas lubi dostawać prezenty. Dlatego przygotowałam dla Was drobny upominek. Chwila relaksu i radości, czyli psychotest Jaki musical do Ciebie pasuje? Gotowi? Zapraszam do zabawy.
1. Jakie filmy lubisz najbardziej?
- komedie
- dramaty
- filmy familijne
- filmy akcji
- biograficzne
2. Z kim najchętniej chodzisz do teatru?
- z paczką przyjaciół, uwielbiamy się razem bawić
- ze znajomymi o podobnym poczuciu estetyki
- całą rodziną, to świetny sposób na rodzinny wypad
- sam, nie chcę, żeby ktokolwiek mnie rozpraszał
- z drugą połówką, to takie romantyczne
3. Jakie programy rozrywkowe najczęściej oglądasz?
- wszelkie ze śpiewem
- z tancerzami
- z udziałem dzieci
- z wyjątkowymi talentami
- nie lubię tego typu programów
4. Twoje wymarzone wakacje to:
Zastanawialiście się kiedyś, skąd wziął się musical? Teatr i muzyka istniały w życiu ludzi od starożytności. Kiedy jednak stwierdzono, że można to połączyć w spójną całość? Zapraszam na pierwszy artykuł z cyklu Historia musicalu – dzisiaj o jego amerykańskich korzeniach.
Broadway
Gdzie się zaczęło? Ameryka chyba nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, bo to właśnie Broadway jest kolebką musicalu. Zanim jednak pojawił się ten gatunek, na scenie mogliśmy zobaczyć wiele innych spektakli, które w różnym stopniu krążyły wokół muzyki. Co to było? Burleska, extravaganza, minstrel-show, wodewil, operetka i komedia muzyczna. Wybór duży, ale czy cokolwiek było godne uwagi?
Burleska
Burleska była trawestacją, czasem nawet parodią, słynnych sztuk teatralnych i ich wykonawców. Zawierała piosenki, pantomimy, humorystyczne dialogi, a nawet striptiz. Jedną z wczesnych była trawestacja Hamleta z 1828 roku i Mosquita z 1838 (czyli jesteśmy niemal sto lat przed premierą pierwszego musicalu). Z biegiem lat gatunek wzbogacono o elementy satyry społecznej i obyczajowej. W 1891 roku wystawiono A trip to Chinatown. W spektaklu można było zobaczyć wiele zabawnych sytuacji z realiów amerykańskich, choć akcja była jeszcze dość luźno powiązana.
Extravaganza
Extravaganza była z kolei wielkim widowiskiem muzycznym, wzbogaconym o atrakcje rewiowo-cyrkowe. Przygotowywano ją z wielkim rozmachem – tłumy aktorów i tancerzy, dzikie zwierzęta, niezwykłe efekty (jak wiejący na scenie huragan). Do tego wątła, melodramatyczna akcja, dużo ckliwości i trywialności. Klasyczną ekstravaganzą jest The Black Crook z 1866 (czyli nadal znajdujemy się w XIX wieku). Jak twierdzi A. Marianowicz „to z tego źródła wywodzi się to wszystko, co liche i efekciarskie w amerykańskim musicalu”.
Minstrel-show
Minstrel-show to widowisko, na które składały się murzyńskie piosenki i tańce, przerywane przekomarzaniem się wykonawców, zawsze jednakowo ubranych: pasiaste koszule, białe spodnie i niebieskie fraki. To był właśnie znak rozpoznawczy tej formy: ubiór i poczernione twarze, ponieważ wykonywali go biali aktorzy. Minstrele rozpoczęły się w 1843 roku i miały swoją ustaloną formę. Część pierwsza to popis zespołu siedzącego na scenie, z konferansjerem pośrodku i jego dwoma pomocnikami po bokach. Konferansjer przekomarzał się z wykonawcami, a jego pomocnicy między sobą. Czasami pojawiały się solówki lub śpiewy chóralne. Część druga była swobodną rewią, a trzecia burleską. Co ciekawe, ludowe piosenki minstreli uważane są za jeden z elementów, na bazie których powstał jazz.
Vaudeville
Nie był tym samym, co nasz rodzimy wodewil. Stanowił rodzaj francuskiego variété, ewentualnie angielskiego music-hallu. Było to widowisko, które składało się z niepowiązanych, przypadkowych partii wokalnych, tanecznych, akrobatycznych i mało wybrednej błazenady. Pionierem był Tony Pastor, który pojawił się na Broadwayu w 1876 roku. Czytaj dalej…