Przy okazji nowego roku wiele osób zastanawia się nad tym, jakie ma cele, które postanowienia zrealizować lub, tak jak ja, jak spełnić swoje marzenia. Wiele dalibyśmy, aby osiągnąć to, co siedzi gdzieś głęboko w naszym sercu. Czy jednak zawsze mamy świadomość, co to jest? Ponoć jeżeli wiemy, czego chcemy, jesteśmy odporni na kuszenie. Czyżby więc niezdecydowane osoby były najlepszym łupem demona? Takie pytania zadaje nam Rapsodia z demonem, którą zobaczyłam tuż przed końcem roku, i która była kolejnym etapem moich musicalowych podróży.
Czym jest rapsodia?
Znacie znaczenie słowa rapsodia? Słownik języka polskiego podaje (wychodzi moja filologiczna natura), że jest to utwór instrumentalny zbliżony do fantazji, oparty na tematach pieśni ludowych lub narodowych. Tu nie mamy pieśni ludowych ani narodowych, jest za to kanon muzyki światowej: zespół Queen. Więc już wiecie, że będzie to klasa sama w sobie. Na scenie widzimy Erwina – młodego chłopaka, aspirującego muzyka, który chce zmieniać świat. Choć za bardzo nie wie w jaki sposób. Pisze muzykę, gra w barze i ma nadzieję na wielką karierę. Razem ze swoim kumplem Kacprem, autorem tekstów, mają wielkie ambicje, ale nie do końca wiedzą, co ze swoją przyszłością zrobić. Życie chłopaków obserwujemy z dwóch stron: z ich punktu widzenia i ze strony Aspazji i Ignacji, nowych uczennic Mistrza. A ten doskonale wie, kiedy zaatakować chłopaka. I złożyć mu propozycję nie do odrzucenia. Czy dla sławy Erwin będzie w stanie poświęcić wszystko? Co jest dla niego najcenniejsze? Czy znajomość z niepozorną dziennikarką Idą, która w jego wyimaginowanym świecie staje się ponętną Idalią? Czy przyjaźń z Kacprem, z którym od początku tworzyli zespół? A może to Królowa, znana piosenkarka, która ma być dla niego trampoliną do sławy?
Czy Queen to zbyt wysoka poprzeczka?
Piosenki Queen to niesamowicie trudne wyzwanie, ale jeżeli obawiacie się, że obsada sobie z nimi nie poradzi, mogę rozwiać Wasze wątpliwości, bo radzi sobie rewelacyjnie. Kiedy Kuba Molęda zaczął śpiewać, wiedziałam, że odnalazłam już mojego faworyta tego spektaklu. O Jakubie Wocialu chyba nie muszę wspominać, bo wiemy, że jest świetny w tym, co robi. W spektaklu zdecydowanie urzekł mnie aktorsko, deklasując wszystkich pozostałych na scenie (którzy też wypadli bardzo dobrze, jak np. Basia Gąsienica-Giewont jako Królowa). Aktorsko nieco zawiodła mnie Wiktoria Jabłońska jako Ida/Idalia (mówiąc szczerze, bardzo liczyłam na to, że zobaczę w tej roli Natalię Piotrowską). Ale tylko do czasu, aż nie zaczęła śpiewać. Kiedy usłyszałam pierwszą piosenkę w jej wykonaniu, prawie strąciła Kubę Molędę z piedestału. Zajęła więc drugie miejsce w moim tradycyjnym rankingu.
Inna wersja musicalu
Rapsodia z demonem nie jest tradycyjnym musicalem, to raczej wielkie muzyczne show. Piosenki śpiewane są w oryginale, więc osoby nieznające dobrze angielskiego lub twórczości Queen mogą mieć problem z odnalezieniem się w klimacie. Po raz pierwszy spotkałam się też z tak silnym zaangażowaniem publiczności. Podczas koncertu Królowej poczułam się jak na prawdziwym koncercie (cała publiczność wstała, klaskała i się bujała), a podczas programu telewizyjnego jak w takim programie (pojawiły się instrukcje, kiedy i jak klaskać). I oczywiście prawdziwy koncert na sam koniec, kiedy cała sala śpiewała We are the champions.
Szczegóły spektaklu
Obsada:
Erwin – Kuba Molęda
Kacper – Sebastian Machalski
Mistrz – Jakub Wocial
Królowa – Barbara Gąsienica-Giewont
Ida/Idalia – Wiktoria Jabłońska
Ignacja – Agnieszka Fajlhauer
Aspazja – Brygida Turowska
Tv Host – Maciej Pawlak
Barman – Daniel Zawadzki
Szef Idy – Robert Tondera
Data:
29.12.2016
Ulubieńcy
Ocena musicalu: 8/10
Ulubiona scena: świat wyobraźni w piosence A kind of magic
Ulubiony aktor: Jakub Wocial jako Mistrz
Ulubiona piosenka: Show must go on
Ulubiony głos: Kuba Molęda jako Erwin
Cała Rapsodia z demonem niezwykle mnie urzekła. Pomimo odejścia od tradycyjnej formy, czasem sztampowych dialogów i niekiedy niezrozumiałych działań bohaterów, ma on swoją magię i jeszcze przez dwa dni po nim nie mogłam wyjść z zachwytu. Polecam z całego serca. Kto z Was widział? Jak Wam się podobało?