recital-sylwii-banasikStudio Accantus poznałam trochę ponad rok temu. Wokaliści Studia od razu mnie zauroczyli swoimi wykonaniami oraz pasją do tego, co robią. Nie mogłam przegapić okazji, żeby usłyszeć ich na żywo i się z nimi spotkać. Na pierwszy recital pojechałam niecałe trzy miesiące później. Wróciłam z niego zachwycona. W zeszłym tygodniu byłam po raz kolejny. To był już mój czwarty recital z serii Accantus na żywo, po raz drugi był to recital Sylwii Banasik. Zapraszam na recenzję.

Kontakt z publicznością

Recitale Accantusa trudno nazwać kameralnymi, jest na nich kilkaset osób, ale właśnie takie mam zawsze odczucie – jakbym była na małym, zamkniętym wieczorze z gwiazdami. Już od samego początku Sylwia starała się nawiązać kontakt z publicznością, zagadując, rzucając żarcikami. Nie inaczej zachowywali się jej goście, bo warto wspomnieć, że artysta nigdy nie jest podczas takiego występu sam, zawsze pojawiają się inni wokaliści, których tak dobrze znamy z kanału na YouTubie. To, co mnie zawsze fascynuje, to relacje między nimi. Po tych ludziach widać, że naprawdę bardzo się lubią i cieszy ich to, co robią. Ta radość udziela się także widzom.

Recital ma charakter musicalowo-bajkowy, chociaż u Sylwii to musical gra pierwsze skrzypce. Brawurowo zaczęła od piosenki BellePięknej i Bestii, czym zaskoczyła całą publiczność. Następnie zgrabnie przechodziła przez różne hity, takie jak Kolorowy wiatrPocahontas, Wilcza zamieć czy Wyśniłam senNędzników. Aktorsko świetnie wypadła też w piosence Czas na grzech z serialu musicalowego Smash, w której pokazała całkiem inne oblicze niż to, które znaliśmy do tej pory.

Wciąż masz jeszcze czas

Macie takie piosenki, dla których jesteście w stanie pojechać na koniec świata? Takie, które Was poruszają, wywołują ciarki, sprawiają, że coś w Was pęka? Tak się czułam, kiedy w zeszłym roku po raz pierwszy usłyszałam Masz jeszcze czas z musicalu Once w wykonaniu Sylwii Banasik i Pawła Izdebskiego. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się wtedy płakać na koncercie. Od tamtego momentu zawsze to na tę piosenkę czekam najbardziej. Nie sądziłam, że można ją wykonać jeszcze piękniej. A jednak. Wystarczy dołożyć skrzypce rewelacyjnej Magdy Laskowskiej. Trudno opisać emocje, jakie się budzą w człowieku, kiedy słyszy coś tak pięknego. Z moich rozmów z ludźmi po koncercie wynikło, że nie byłam jedyną osobą, która w oczach miała łzy.

Dobrą być nie popłaca?

Wiele się spodziewałam po tej piosence, ponieważ słyszałam ją już na żywo w wykonaniu Sylwii. Wiedziałam, na co ją stać i jak mocno kocha wszystkie utwory z Wicked. Jednak to, co zaprezentowała, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Dym puszczony na scenie plus zielone światła sprawiły, że jej twarz miała odcień zieleni. Kiedy zaczęła śpiewać, od mocnego uderzenia pierwszych dźwięków, patrzyłam i słuchałam jak zahipnotyzowana. Z każdą kolejną nutą nie mogłam uwierzyć w to, co się tam dzieje. Na scenie nie widziałam już Sylwii – była Elfaba. Kiedy piosenka się zakończyła, światła na scenie zgasły (był to koniec pierwszej części koncertu), przez chwilę nie wiedziałam, co się dzieje, gdzie jestem i czego właśnie byłam świadkiem. Był to zdecydowanie najlepszy, najmocniejszy punkt wieczoru, a gromkie brawa rozbrzmiewały jeszcze długo po tym, jak wokalistka zniknęła ze sceny.

Magia występów na żywo

Niestety, nie wszystkie piosenki jej wyszły. Były momenty, w których mijała się z dźwiękiem, nie wchodziła w odpowiednim momencie, czasem odnosiło się wrażenie, że śpiewa ze ściśniętym gardłem. To chyba jednak tylko podkreśla prawdziwość tych występów.

Magia recitalu na żywo to dla mnie poczucie, że na scenie nie ma udawania, jest jedynie radość wspólnie spędzonego wieczoru. Radość ta jest widoczna szczególnie później, kiedy zgasną reflektory, a większość widzów zadowolona opuści budynek z przekonaniem o świetnie spędzonym czasie. Ci najwytrwalsi wiedzą jednak, że jak ustawią się przy wyjściu zza kulis i trochę poczekają, będą mieli szansę spotkać się z artystami. Porozmawiać, podziękować, przytulić się, zrobić zdjęcie czy wziąć autograf (na miejscu zawsze można kupić zdjęcia artystów z całego Studia). To bardzo ciekawe doświadczenie, obserwować, jak znika dystans i jaka wśród widzów (najmłodsi mają po kilka lat) panuje radość, że oto właśnie przytulają gwiazdę, którą do tej pory obserwowali jedynie na ekranach swoich komputerów.

Recitale Studia Accantus

Poza recitalami Sylwii, byłam jeszcze na recitalach Pawła Izdebskiego i Adriana Wiśniewskiego. Każdy z nich mogę Wam szczerze polecić. Naprawdę dobre wykonania, zdolni artyści i piękno ich głosów sprawiają, że zaraz po zakończeniu występu chce się iść na kolejny. Problemem jest tylko dostępność biletów (na recital Sylwii Banasik rozeszły się chyba w ciągu jednego dnia, potem trzeba polować, bo część po jakimś czasie wraca do puli). Dla mnie dwa recitale Sylwii, na których byłam w ciągu ostatniego roku, to nadal za mało. Już czekam na kolejny.

Wystąpili:

Sylwia Banasik

Paweł Izdebski

Wiktor Korszla

Bartek Kozielski

Kasia Mazurkiewicz (piano)

Magdalena Laskowska (skrzypce)

Byliście może na recitalu Sylwii Banasik albo innym z serii Accantus na żywo? Które piosenki zrobiły na Was największe wrażenie?