O tym, jak ważna jest obsada, rozmawialiśmy wielokrotnie. Kiedy na różnych spektaklach spotykamy tych samych artystów, w końcu jeden z nich powoli staje się naszym ulubieńcem. Zaczynamy sprawdzać, kiedy gra w musicalu, na który jedziemy i specjalnie wybieramy ten dzień. Po zakończonym spektaklu czekamy na niego z prezentem. Fajnie mieć ulubieńca musicalowego. Jednak oprócz niewątpliwych zalet, taka sytuacja ma też wady. Dzisiaj o plusach i minusach posiadania ulubieńców musicalowych.

Plus pierwszy: poznajesz wiele spektakli

Jeśli twoim ulubieńcem zostaje osoba, która ma już pewną pozycję w tym świecie, a co za tym idzie, gra w wielu spektaklach, tym lepiej dla ciebie. Masz tyle okazji, by ją zobaczyć na scenie. Specjalnie zajrzysz do Warszawy na Pilotów, a na Rodzinę Addamsów polecisz jak na skrzydłach. Wypadałoby też zobaczyć Crazy for you, bo to jeden z klasycznych tytułów. Przy okazji skoczysz do Bydgoszczy na koncert, a w Lesznie odkryjesz niezwykły spektakl muzyczny. Czy to wszystko zwróciłoby twoją uwagę, gdyby nie ona i ta nieodparta chęć posłuchania jej choć przez chwilę?

Plus drugi: zwiedzasz Polskę

Daleko nam do West Endu, w którym teatry ulokowane są w jednym miejscu i jak polecisz do Londynu na tydzień, to możesz zobaczyć kilka musicali w zasadzie nie ruszając się z miejsca. A u nas co? Jeden teatr w Poznaniu, kolejny w Łodzi, można też się wybrać do Białegostoku. Czy to problem? Ależ skąd. Wszystko jest kwestią dobrej organizacji. Jeśli kupisz bilet weekendowy, pojedziesz pociągiem w nocy, wybierzesz popołudniowy spektakl, to wszystko da się zrobić, a nawet znajdziesz czas, żeby zwiedzić miasto. A potem do Poznania z Białegostoku wrócisz przez Sopot. Normalka.

Plus trzeci: poznajesz swojego ulubieńca

Mimo że aktorzy mają wielu fanów, mają do nich dobrą pamięć. Jeśli są na początku swojej kariery, możesz być jednym z pierwszych i przez to wyjątkowym. Co za tym idzie, już przy drugim waszym spotkaniu twój ulubieniec uśmiechnie się do ciebie szeroko i cię przytuli. Polubi i skomentuje wasze wspólne zdjęcie, a jak przyjedziesz na kolejny spektakl, gorąco podziękuje ci za to, że jesteś.

Plus czwarty: rozwijasz kreatywność

Pokusa sprawienia radości ulubieńcowi jest nieraz tak silna, że jedyny sposób, żeby sobie z nią poradzić, to jej ulec. Gorzej, jeśli ulubieńca spotykasz już któryś raz. Przecież nie możesz wiecznie piec tych samych ciasteczek, chociażby nie wiadomo jak dobre były. Podarowałeś już ulubioną książkę, album ze zdjęciami od fanów, kwiatki też nieraz były. Cały czas więc myślisz, czym go zaskoczyć. A tymczasem twoja kreatywność zaskakuje nawet ciebie.

Plus piąty: motywujesz się do oszczędzania

Mimo że lista musicali, które trzeba zobaczyć, jest długa jak płaszcz Morticii, coraz częściej na czoło wysuwają się spektakle z twoim ulubieńcem. Stęskniony za emocjami, które ci funduje, przerażony zaglądasz do portfela. I stwierdzasz, że jeśli obiad przygotujesz w domu zamiast jeść na mieście, a nowa bluzka wcale nie jest ci potrzebna, to możesz pojechać na ten musical już we wcześniejszym secie. Czy to nie cudowne?

Plus szósty: jesteś wsparciem dla ulubieńca

Wiesz, że talent tego artysty jest wybitny. Chcesz o nim wszystkim opowiedzieć. Zabierasz znajomych na spektakle, na których jesteś najlepszą publicznością. Głośno się śmiejesz, klaszczesz z całych sił, a na ukłonach wstajesz jako jeden z pierwszych. Wiesz, że radość publiczności jest dla artystów najlepszą zapłatą, więc starasz się jak możesz, żeby zrobiło im się miło. Co wcale nie jest trudne, skoro zwykle zachwyca cię wszystko, co ulubieniec robi na scenie.

Żeby nie było jednak tak kolorowo, posiadanie ulubieńca ma też swoje wady.

Minus pierwszy: rezygnujesz z tytułów, w których nie gra

Chociaż chcesz zobaczyć wiele musicali, brak pieniędzy i czasu skutecznie to utrudnia. Musisz wybierać pomiędzy dwoma tytułami i raczej wybierzesz ten, w którym gra twój ulubieniec. Nawet jeśli widziałeś już ten musical wcześniej. Ten drugi odsuwasz w bliżej nieokreśloną przyszłość. Która może nie nadejść.

Minus drugi: tracisz zainteresowanie innymi obsadami

Musical jest jednym z twoich ulubionych i koniecznie chcesz zobaczyć go jeszcze raz. Zwykle zwycięża w tobie chęć zobaczenia jak największej liczby aktorów, bo uwielbiasz sprawdzać, jak sobie radzą w danych rolach. Chyba że gra twój ulubieniec. Wtedy najpierw patrzysz, w które dni występuje, a potem z tej okrojonej listy wybierasz dzień, który ci pasuje. W końcu, jeśli coś jest doskonałe, to po co to zmieniać?

Minus trzeci: przy nagłej zmianie obsady tracisz radość z musicalu

Choroba, wypadek, inny teatr, pechowy zbieg okoliczności – nagła zmiana obsady jest niestety w teatrze dość częstym zjawiskiem. Jeśli kupujesz bilet specjalnie, żeby zobaczyć ulubieńca, a o zmianie dowiadujesz się w dniu spektaklu, jest tylko płacz i zgrzytanie zębów. Pół biedy, jeśli zmiennik jest równie dobrym aktorem. Przełkniesz gorzkie łzy rozczarowania i oddasz się magii musicalu. Jeśli jednak go nie trawisz, całą sztukę spędzisz na zastanawianiu się, jak on by to zagrał. Chociaż i tak wiesz, że o wiele lepiej.

Minus czwarty: przymykasz oczy na błędy

Przecież każdemu może się zdarzyć mały fałsz. Zapomni tekst. Zagra na odwal. I tak jest świetny, prawda? Oczywiście czasami może się tak zdarzyć, jeśli jednak jest to nagminne, w pewnym momencie stracisz obiektywizm. Całkowicie.

Minus piąty: będziesz chciał się z nim zaprzyjaźnić

Aktorzy to normalni ludzie i nie gryzą, jednak jest pewna granica, którą bardzo łatwo przekroczyć. Śledzisz wszystkie media społecznościowe ulubieńca, jesteś z nim w kontakcie, wasza relacja przypomina już bardziej koleżeńską niż fan-artysta. Do momentu, w którym ten stan rzeczy odpowiada obu stronom, jest ok. Problem rodzi się wtedy, kiedy chcesz znajomość pociągnąć dalej, bo wydaje ci się, że będziecie idealnymi przyjaciółmi. To pułapka, w którą łatwo wpaść. Pamiętaj, że to, co widzisz w mediach społecznościowych, to tylko kreacja artysty. Wizerunek, który chce pokazać fanom. Często bardzo daleki od rzeczywistości.

Czy ja mam swoich ulubieńców? Oczywiście. Wystarczy, że zajrzycie na listę moich ulubionych damskichmęskich głosów musicalowych albo zerkniecie na ulubione obsady Pilotów. Często wyróżniam ich także w recenzjach. Co decyduje o tym, kto się nim staje? Zwykle emocje, które wywołuje we mnie przy pierwszym spotkaniu. Jeśli ktoś mnie zachwyci od razu, nawet rolą drugoplanową, zawsze chcę go zobaczyć w innych kreacjach. I zazwyczaj się nie zdarza, żeby mnie na scenie zawiódł.

*Podane miejscowości i tytuły spektakli są całkowicie nieprzypadkowe.

Macie swoich ulubieńców musicalowych? Takie osoby, dla których jeździcie na spektakle nawet na drugi koniec kraju albo idziecie piętnaście razy na ten sam spektakl? Co decyduje o tym, że właśnie ta osoba jest ulubieńcem? Podzielcie się w komentarzach.