Wiele razy zastanawiałam się nad fenomenem artystów czy spektakli. Co wpływa na to, że jedni mają rzeszę fanów, a inni są raczej zapomniani? Wielokrotnie na grupie Musicalni toczyły się zawzięte dyskusje, podpierane zdaniami typu: zaraz fanki mnie tu zjedzą/pewnie zaraz się narażę, ale… a może czasem po prostu warto pamiętać, że to, czy ktoś na scenie się podoba, jest naszym odczuciem, z którego tłumaczyć się nie musimy?
Pamiętam, jak poszłam na spektakl, który w świecie musicalowym był niesamowicie chwalony. Wiele osób powtarzało, że to arcydzieło, bardzo często na niego chodziły, więc zacierałam łapki na zbliżający się termin. I co? Spektakl mnie nie zachwycił. Ba, wyszłam z niego zawiedziona. Nie trafił do mnie zupełnie. I owszem, pojawiły się myśli: co jest ze mną nie tak? Dlaczego ja tego kompletnie nie czuję?
Czujesz to?
I o to czucie chodzi. Są takie osoby, które bardzo mocno czuję na scenie. Uwielbiam ich głos, ich grę, ich mimikę, emocje. Niesamowicie ze mną rezonują i nieważne, czy widzę je w danej roli po raz pierwszy, czy po raz dziesiąty, zawsze mnie zachwycają. Najczęściej w ich głosie jest jakaś magia, która porusza we mnie najdelikatniejsze struny i wtedy wszystko we mnie drży. To przy nich zapominam o całym świecie i żyję tylko tym, co dzieje się tu i teraz. W tym teatrze, w tej historii. To dla tych ludzi ciągle wracam.
Jest też wiele osób, które obiektywnie jestem w stanie dobrze ocenić. Uważam je za bardzo zdolne, świetne wokalnie, dobre aktorsko. Widzę, jak pasują do roli, jak wszystko gra, nie ma nic, co mogłabym im zarzucić. Tylko… ja po prostu ich nie czuję. I czego bym nie zrobiła, nie napiszę pięciu akapitów zachwytów, choćbym nie wiem, jak bardzo chciała. Nie umiem.
To jest ten moment…
Na musicale często chodzimy po emocje, a te zależą od tytułu, od obsady, najczęściej chyba jednak od naszego etapu życia. Od tego, czy w decyzjach bohaterów odnajdziemy nasze decyzje, a w ich historii zobaczymy swoją. Może ten jeden wers piosenki stanie się odpowiedzią na pytanie, które zadajemy sobie od dłuższego czasu? Ta jedna scena sprawi, że wreszcie podejmiemy decyzję, z którą już za długo zwlekamy? I tak naprawdę wtedy nie ma znaczenia ta odgórnie narzucona wartość spektaklu. Bo zwykła klapa może wywrócić nasze życie do góry nogami.