Cukier, masło, mąka – składniki znane każdej osobie, która od czasu do czasu lubi upiec coś słodkiego. Z zaledwie kilku elementów mogą powstać kulinarne cuda. W kuchni jak to w kuchni nie zawsze wychodzi. Czasem zrobi się zakalec, ciasto się nie dopiecze lub przypali, zapomnimy o jakimś składniku i wyjdzie nam gniot. Z pieczeniem jest jak z naszym życiem – i wokół tego wątku powstał musical. Najbardziej intensywnie pachnący, wypieczony, słodki, choć momentami bywa gorzki – musical Waitress właśnie pojawił się na deskach Teatru Muzycznego Roma.
Niezbyt cukierkowe życie
Historia Jenny i jej przyjaciółek bynajmniej nie zaczyna się cukierkowo. Jenna, tkwiąca w toksycznym małżeństwie z Earlem, odkrywa, że jest z nim w ciąży. Mimo że nie chce tego dziecka, decyduje się je urodzić. Na badania trafia do nowego ginekologa, doktora Pommatera. To w jego gabinecie rozpoczyna się romans, który na zawsze odmieni jej życie…
Piękne opakowanie
Waitress to musical pięknie podany, który ogląda się z dużą przyjemnością. Przede wszystkim wrażenie robi scenografia. Dobrze zobaczyć w Romie starą, dobrą, teatralną scenografię, tym razem bez wspomagania ledami. Scenografia obrotowa, stworzona przez Mariusza Napierałę, przenosi nas do tartowni, do mieszkania Jenny czy wreszcie do gabinetu lekarskiego. Nie ma w niej elementów, które by zapierały dech w piersiach, nie ma nic spektakularnego. I… bardzo dobrze. Waitress nie jest przecież zbudowane na efektach, tylko na emocjach. A obrazek dopełniają piękne kostiumy i zapach ciasta, który roznosi się po całym teatrze przy samym wejściu. Koniecznie spróbujcie go poczuć mimo maseczek.
Wisienka na torcie
Najlepsza, jak to bywa w Romie, jest jednak obsada. Udało mi się obejrzeć spektakle w dwóch różnych konfiguracjach. Przede wszystkim Jenna – Agnieszka Przekupień swoją postać buduje bardzo świadomie. Świetnie widać, jak pewność jej bohaterki rośnie wraz z powiększającym się brzuchem. Powoli, dzień po dniu, Jenna uczy się stawiać granice i walczyć o siebie. W kreacji Agnieszki zachwyca przemiana widoczna w bohaterce – jej strach, niepewność powoli przeradzające się w odwagę i wiarę w lepsze jutro. Nieco słabiej w tej roli wypada Monika Walter. Przede wszystkim Monika jest do roli za młoda – i wizualnie, i emocjonalnie. Trudno w jej kreacji odnaleźć doświadczenie Jenny, trudności jej życia czy początkową słabość, która każe jej w każdym aspekcie podporządkować się mężowi. Zachwycający jest grający męża Jenny Paweł Mielewczyk. Earl budzi w nas niechęć, czasem nawet odrazę, ale kiedy powtarza żonie, że nie może bez niej żyć, trudno mu nie uwierzyć. Zaczynamy rozumieć Jennę, która nie potrafi się z tego związku uwolnić, a jednocześnie nie możemy wykrzesać w sobie choć odrobiny sympatii dla tego człowieka. Janusz Kruciński, choć jak zwykle świetny w swojej roli, budzi zdecydowanie mniej niechęci. Bardzo widoczna jest też różnica wieku pomiędzy nim a Moniką. Wydaje się, jakby Jenna uciekając od przemocowego ojca, wpadła w sidła kogoś niemal identycznego.
Doktor Pommater w interpretacji Marcina Franca to roztrzepany, młody lekarz, któremu trudno ogarnąć rzeczywistość. Momentami ma się wrażenie, że on sam się w tej rzeczywistości gubi. Oczywiście bohater, nie Marcin, bo ten w swojej roli odnajduje się znakomicie. Ginekolog Janka Traczyka trochę lepiej ogarnia życie, nie ogarnia natomiast swoich żartów. Janek jest mniej fajtłapowaty, ale równie pocieszny. Becky Agaty Walczak to silna, niezależna kobieta, której język potrafi być ostry jak nóż, którym kroi tarty. To właśnie Becky jest z trzech przyjaciółek tą, która wspiera nie przytuleniem, a kopnięciem w tyłek. Z tą rolą Sylwia Różycka radzi sobie równie dobrze. Zupełnie inna jest Dawn, grana przez Anastazję Simińską. Ta nieco zagubiona dziewczyna, pełna lęków i obaw przede wszystkim pragnie miłości, a najbardziej boi się odrzucenia. Świetną Dawn tworzy też Ewa Kłosowicz. Jej bohaterka jest roztrzepana i bardzo niepewna siebie, a jednocześnie niezwykle w tym urocza. Ewa jest obdarzona naprawdę ogromnym talentem komediowym. Patrząc na tę bohaterkę, ma się ochotę ją przytulić i powiedzieć: hej, nie bój się, jesteś super.
Pewnie usłyszy to od Spoxa, brawurowo granego przez Wiktora Korzeniowskiego, który dla mnie pozostaje niekwestionowanym mistrzem całego spektaklu. Niezwykły talent komediowy przejawia się w zachowaniu, w wymowie, w gestach. Jego Spox bawi i wywołuje lawiny śmiechu, ale jednocześnie wzrusza i rozczula. Cal, kierownik tartowni, to świetna rola Jana Bzdawki. Chociaż bywa niesamowicie irytujący, jego utarczki z Becky nadają smaku większości scen. Na koniec perełka obsady, czyli fakt, jak niewielka rola może zapaść w pamięć, a mianowicie Izabela Bujniewicz w roli pielęgniarki Normy. Po kilku pierwszych scenach z jej udziałem uśmiech na twarz wskakuje mimowolnie, kiedy tylko zjawia się kolejny raz.
W polskiej wersji musicalu pojawiła się nowość względem Broadwayu czy West Endu. Do spektaklu zostali wprowadzeni tancerze. Jest to zabieg moim zdaniem nie do końca udany. Chociaż konwencja musicalu jest dla mnie czymś zwyczajnym i nie robi na mnie wrażenia pojawiający się nagle śpiewająco-tańczący tłum, w tym spektaklu tancerze momentami przeszkadzali mi w odbiorze. Waitress naprawdę blisko do spektaklu dramatycznego i w monologach Jenny marzyłam, by nikt dodatkowo nie rozpraszał mojej uwagi.
Ukryte pod warstwą komizmu
Waitress jest spektaklem komediowym. Dużo jest komizmu w dialogach, sporo sytuacyjnego. Nie sprawia to jednak, że brakuje mu głębi. Pod warstwą komediową kryją się dramaty, problemy, ale też głęboko skrywane pragnienia. Na scenie obserwujemy zwykłe-niezwykłe życie bohaterek, ich codzienność i próby zawalczenia o siebie. To spektakl o tym, jak bardzo potrzebujemy innych ludzi. Jenna dojrzewa i podejmuje odważne decyzje głównie dzięki temu, że ma przyjaciółki, które w każdej sytuacji nawzajem się wspierają. To właśnie przyjaciółki popychają Dawn do poszukania szczęścia w sieci i pilnują jej, by ze strachu nie uciekła. To z nimi Becky może szczerze porozmawiać o tym, co w jej życiu dobre, a co bolesne. Wreszcie to Joe sprawia, że życie Jenny całkowicie się odmieni.
Rodząca się miłość
Bardzo wzrusza jeszcze jeden aspekt – rodząca się powoli miłość Jenny do dziecka. Kobieta, mimo że ciąża jest dla niej zaskoczeniem i bardzo jej nie chce, nie bierze pod uwagę aborcji. Na pytanie przyjaciółek, czy nic nie czuje do tego maleństwa, nie potrafi odpowiedzieć. Jednak z czasem zaczyna pisać list do dziecka, a w jej sercu powoli rodzą się uczucia, kiedy słyszy bicie serca, kiedy coraz więcej doświadcza, a moment, w którym Lulu przychodzi na świat, jest największym przełomem w jej życiu.
Opowieść o poszukiwaniu szczęścia
Waitress jest opowieścią o poszukiwaniu miłości i szczęścia. To historia kobiet, które mimo wszystko postanawiają zawalczyć. Jenna doświadcza miłości, która jest potężniejsza od strachu i – uwaga – nie jest to miłość do faceta. Dawn, roztrzepana i zagubiona, znajduje kogoś, kto na nią spojrzy i nie będzie chciał uciec. A Becky postanawia zaznać szczęścia w związku, którego nikt się nie spodziewał. I to jest chyba największą siłą Waitress. Może nieco naiwna, może nieco cukierkowa nadzieja, która sprawia, że wychodzimy z teatru przekonani, że życie każdego z nas może być najpiękniej wypieczoną i najpyszniejszą tartą na świecie.
Data:
29.05.2021/1.06.2021
Obsada:
Jenna – Agnieszka Przekupień/Monika Walter
Cal – Jan Bzdawka/Przemysław Redkowski
Dawn – Anastazja Simińska/Ewa Kłosowicz
Becky – Agata Walczak/Sylwia Różycka
Joe – Wojciech Paszkowski/Wojciech Machnicki
Earl – Paweł Mielewczyk/Janusz Kruciński
Doktor Pommater – Marcin Franc/Janek Traczyk
Spox – Wiktor Korzeniowski
Norma – Izabela Bujniewicz
Francine – Patrycja Mizerska
Ksiądz – Krzysztof Cybiński
Lulu – Marta Perzyna/Hanna Pisera