Gdyby ktoś mnie zapytał, co teatr zmienił moim życiu, powiedziałabym, że wszystko. Dosłownie przewrócił je do góry nogami. Przecież gdyby nie teatr, ten blog by nie istniał. Uwielbiam musicale filmowe, jednak nawet najpiękniejszy nie zastąpi mi tego, co dzieje się w teatrze. A mam tam wszystko, co w danym momencie jest mi potrzebne do szczęścia. Dzisiaj obchodzimy Międzynarodowy Dzień Teatru. Czuję, że jest to święto całego musicalowego świata. Twórców, widzów i aktorów. O wypowiedź poprosiłam tych ostatnich. W końcu dla nich teatr jest ogromną częścią życia. Chcąc nie chcąc, muszą go choć trochę kochać. Zapraszam na nowy wpis z cyklu Okiem aktora.

Marta Burdynowicz: Teatr najbardziej kocham za to, że przekraczając jego próg, przenosimy się do zupełnie innego świata. Może to być Warszawa z lat trzydziestych ubiegłego wieku, współczesna ulica zamieszkana przez muppety, rozbrzmiewająca gorącymi rytmami disco lat siedemdziesiątych Filadelfia lub zupełnie inna planeta zamieszkana przez niebieskoskóre plemię. Możemy przenieść się w równoległą rzeczywistość (np. do świata fantasy), w inną epokę. Towarzyszyć bohaterom często znanym nam i przeniesionym na deski teatru prosto z kart książek czy ekranów kinowych lub tym zupełnie nieznanym, których poznajemy dopiero w trakcie trwania sztuki. Uwielbiam to, że dzięki teatrowi można być w każdym miejscu na ziemi (a czasem nawet i poza nią), że można usłyszeć muzykę z najróżniejszych stron świata, zobaczyć najpiękniejsze kostiumy, scenografie i oczywiście podziwiać wyjątkowych artystów. Kocham w nim wszystko – jego zapach, wystrój, klimat… To  składa się na niepowtarzalną magię tego miejsca. To, że pozwala oderwać się od codziennych problemów czy zmartwień. To, że absolutnie gra na naszych emocjach i potrafi wzruszyć, bawić, zachwycić, zadziwić, wprawić w stan zadumy i refleksji. A najbardziej cenię sobie to, że po wyjściu z tego pięknego miejsca, tak naprawdę jeszcze długo po zakończeniu spektaklu w nim pozostajemy – myślami i sercem.


Wiktor Korzeniowski: Za co kocham teatr… za możliwość przeżycia sytuacji,w których chcielibyśmy się znaleźć lub wręcz przeciwnie, za możliwość stworzenia postaci innej niż my sami – alter ego, które siedzi głęboko w nas, a czasem nawet o nim nie wiemy. Za atmosferę, ale nie stresu przed spektaklem, ale takiego podniecenia, że teraz zabieramy publiczność w niesamowitą podróż i chcemy pokazać świat inny, niż znają.

Enter


Anastazja Simińska: Za co kocham teatr? Za magię, za niezwykły przepływ energii na linii aktor-widz. Myślę, że teatr to też często dla nas aktorów miejsce bardzo terapeutyczne, na trzy godziny stajemy się kimś innym, zapominamy o swoich problemach i codziennych zmaganiach, żeby – szczególnie często w musicalach – nieść widzom rozrywkę. Teatr to mój drugi dom, dom, który akceptuję ze wszystkimi jego wadami i zaletami.


Rafał Supiński: Za co kocham Teatr? Za to, że istnieje. Od starożytności teatr pełnił ogromną funkcję w życiu publicznym. Jego zadaniem było: bawienie, uczenie, moralizowanie, a także nakłanianie do zadawania pytań. To wszystko miało prowadzić do swoistego katharsis. Dziś mamy podobnie. Mimo komercjalizacji repertuaru teatralnego oraz konsumpcyjnego podejścia do życia – ludzie nadal pragną śmiać się, wzruszać, przeżywać emocje. Bo dzięki nim, wiemy, że nadal należymy do gatunku homo sapiens. A my aktorzy jesteśmy niejako na usługach Teatru i wszystkiego, co z Nim związane. Tutaj mogę przytoczyć słowa słynnego aktora filmowego i teatralnego – Andrzeja Łapickiego: “Teatr to jest pewien myślowy przekaz, skrót, filozofia. Lustro – jak uważał Szekspir – w którym przegląda się świat, ale ono jest też transparentne. Przez nie widać coś dalej, głębiej i więcej”. („Rzeczpospolita”, 2 kwietnia 2008). Uwielbiam Teatr za to, że mogę poznawać nowe postaci, które mnie uczą i doświadczają, ale także przerażają. Każda nowa rola/postać rozwija mnie jako osobę, a także dzięki doświadczeniu kolejne tworzone przeze mnie postaci nabywają nowych odcieni. Jednak wiem, że często dochodzi w naszym zawodzie do nierównej walki. Tak jak to trafnie opisała Anna Seniuk – aktorka i reżyserka, słynna między innymi z roli w serialu Czterdziestolatek – “Aktorstwo to szalona amplituda – w jednym roku można być na topie, a w następnym spaść na sam dół i być wytykanym palcem przez krytyków i kolegów.” (Źródło: Anna Biniek, Żona Czterdziestolatka, Katolik.pl). Właśnie za to kocham Teatr i Was namawiam do tego samego.


Karolina Trębacz: Kocham Teatr za to, że mogę dzielić się cząstką siebie z innymi. Wspaniałe jest to, że na scenie zapominam o realnym świecie. W Teatrze spotykam ludzi, którzy mają wrażliwość zbliżoną do mojej… Relacja aktor-widz to uzależniające zjawisko. Cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem.

 


Katarzyna Walczak: Teatr kocham, bo nie można go nie kochać. Teatr to emocje widzów, aktorów i twórców. Porozumienie, które tworzy magię. Za to, że wszystko w nim jest sztuką- wielowymiarową ekspresją twórczą, bogatą w pasję wielu ludzi. Za historie, które opowiada. Za to, że czasem odpręża, pomaga, podnosi na duchu, a czasem gniecie do bólu. Za to, że uczy, uświadamia i zadaje pytania. I za to, że to mój drugi dom, pełen wspaniałych, barwnych postaci, bez których życie nie byłoby tak cudowne.

 

A Wy za co kochacie teatr? I wszystkim życzę wszystkiego najlepszego, w końcu to nasze święto.