Zakończyliśmy 1 etap Musicalowych Nagród Widzów za sezon 2023/2024. To jedyne nagrody przyznawane przez widzów i poświęcone tylko musicalom. Przed Wami nominacje! Zachęcam do głosowania.
Etap 1
W pierwszym etapie dostałam Wasze zgłoszenia. Można było zgłaszać tylko musicale, które miały premierę w sezonie 2023/2024. Wyjątek stanowi kategoria Debiut w roli.
Dlaczego muszę widzieć 5 musicali?
Chcę, aby ten plebiscyt był sprawiedliwy. Staram się, by nie był to konkurs, który aktor/aktorka ma najwięcej fanów. Pięć musicali w ciągu sezonu to moim zdaniem wystarczająca liczba, by mieć pojęcie na temat gatunku, żeby móc porównać różne kreacje aktorskie czy choreografie. Nie musi to być pięć tegorocznych premier, a jedynie pięć różnych tytułów.
Dlaczego muszę podać adres e-mail?
Wymagamy adresu e-mail tylko po to, by ograniczyć próby oszustwa. Podane adresy nie będą w żaden sposób wykorzystane, a po zakończeniu plebiscytu zostaną usunięte.
Etap 2
Po podsumowaniu wszystkich zgłoszeń z pierwszego etapu w każdej kategorii zostały wybrane nominacje – odpowiedzi, które pojawiały się najczęściej. W kategoriach, w których kandydaci nie zdobyli min. 3 zgłoszeń, dopuszczona jest mniejsza liczba nominacji. Warunkiem koniecznym, żeby móc wziąć udział w głosowaniu, pozostaje widziane min. 5 musicali. Dostęp do ankiety w drugim etapie jest płatny — link do głosowania zostanie udostępniony po wpłacie określonej kwoty (min. 5 zł) na założoną w tym celu zrzutkę: https://zrzutka.pl/p7cwsm Pamiętajcie, żeby w ankiecie wpisać ten sam mail, co przy wpłacie na zrzutkę — umożliwi to weryfikację ważnych głosów. Wprowadzenie opłaty ma na celu pokrycie kosztów zorganizowania Musicalowych Nagród Widzów, a także ograniczyć oddawanie nieważnych głosów.
Wyniki będą podsumowane i ogłoszone 28 lipca.
Szczegółowy przebieg plebiscytu:
Etap 1 – zgłoszenia kandydatów: 7-16.07.2024 r.
Etap 2 – głosowanie: 22.07-26.07.2024 r.
Ogłoszenie wyników: 28.07.2024 r.
Najlepsza premiera sezonu
5 ostatnich lat — Teatr Muzyczny Proscenium
Co piszą widzowie:
Inscenizacja „5 ostatnich lat” jest przykładem micro teatru z macro efektem i sukcesem. Spektakl nie został nawet wystawiony w przestrzeni teatralnej a klubowej, a okazał się jedną z najbardziej teatralnych i przemyślanych produkcji pod każdym względem. Na taki teatr się liczy, na taki teatr się czeka.
Niesamowicie intymny spektakl oddziałujący na widza za sprawą genialnej gry i przekazywanych emocji przez oboje aktorów.
Spektakl Teatru Proscenium “5 ostatnich lat” był/jest bardzo intymny w odbiorze. Siedząc w pierwszym rządzie klubu Enklawa, wręcz byłem świadkiem/obserwatorem, historii 5 letniego związku Cathy i Jamie (i jego rozpadu). Byłem absolutnie “wciągnięty” w ich świat, zapominając, że oglądam sztukę. To wielka zasługa dla reżysera, Antoniusza Dietziusa, i cudownej, utalentowanej obsady: Kai Mianowanej i Kamila Dominiaka. 3 głównym bohaterem jest genialne światło. “5 ostatnich lat”, to pierwsza premiera, tuż przed równie wspaniałą realizacją TM Roma “Tik, tik, bum”, z równie wspaniałą obsadą i realizacją, która mnie tak poruszyła. Byłem absolutnie wciągnięty w “akcję” i szczerze wierzyłem i współczułem, głównym bohaterom. A do tego przepiękne kompozycje Jasona Roberta Browna w wykonaniu świetnego zespołu muzycznego Teatru Proscenium. Zastanawiałem się czy moją premierą roku będzie “5” czy “Tik”, a widziałem 5 premier w tym sezonie, jednak, to właśnie “5 ostatnich lat” finalnie skradło moje serce.
Genialny kameralny tytuł, Każda osoba na widowni czuję się jakbym była w historii. Genialna Obsada i genialne utwory.
kameralność, bliskość z artysta, historia, genialna muzyka
Dracula – Teatr Muzyczny w Łodzi
Co piszą widzowie:
Dracula ponieważ jest to musical, w którym mam wszystko to co kocham w teatrze – piękna muzyka (motyw przewodni szanty to prawdziwy sztos!), piękna gra świateł (znowu w szancie światła robią niesamowita robotę), mega plastyczny wizualnie obraz który się po prostu dobrze ogląda, bardzo dobra obsada, z absolutnie genialnymi Pawłem Erdmanem jako tytułowym Hrabią D. oraz rewelacyjny Piotr Płuska jako Van Helsing (jego solówka to mój drugi ulubiony utwór), ale mam też takie miłe niuanse jak latanie nad sceną, opętanie i przepiękne seksowne krwiożercze Oblubienice w pięknym kontraście do uroczej zadziornej a przy tym twardo stąpającej po ziemi Miny, no i do tego klasyka czyli historia miłosna, która może się podobać 🙂
Jest to wspaniale przeniesiona na deski historia z uchwyceniem smaczków z materiału źródłowego z wyjątkowo klarownym ukazaniem wielu podejść do miłości. Dracula ma wspaniałe utwory, które czerpią z wielu kultur i zostają z widzem na dłużej. Scenografia, kostiumy i praca oświetleniem wywołuje podziw widoczny poprzez zbieranie szczęk.
Przepiękna scenografia i kostiumy, wykorzystanie każdego centymetra sceny, świetna obsada, połączenie wielu instrumentów i typów utworów w jedno przedstawienie.
Wielkie widowisko, niesamowita i porywająca muzyka, świetna obsada.
Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Świeże i odważne podejście do tytułu, który zdawać by się mogło ma tylko jedną słuszną wersję. Spojrzenie Eweliny Adamskiej-Porczyk ożywiło libretto Marlowa i Moss w zupełnie nieoczekiwanych aspektach. Do tego absolutna śmietanka polskiej kobiecej sceny musicalowej, których talent i chemia sprawiają że chce się wracać do Syreny więcej niż raz.
Feministyczne przesłanie, super energia, wszystkie dziewczyny świetne i utalentowane 😍
Fenomenalna gra aktorska Pań, każda wcieliła się w swoją postać dając jej coś od siebie.
Ten musical to prawdziwa rewelacja sezonu, łącząca nowoczesność z historycznym kontekstem w niezwykle świeży i porywający sposób. Wspaniałe aranżacje muzyczne, dynamiczna choreografia i wybitne kreacje aktorskie sprawiają, że “Six” jest niezapomnianym widowiskiem, które zdobyło serca widzów od pierwszego pokazu.
Trzeba to uzasadniać? 🙂 Przede wszystkim ogromny powiew świeżości na rodzimym poletku musicali! I fakt, są narzekania, że kostiumy nie te, że tłumaczenie nie te, że nie wiadomo co… ale dla mnie to są drobne rysy przy tym jak świetną obsadę Syrena skompletowała, bo to jest trzon całego widowiska i te 9 prześwietnych królowych stanowi o sile SIXa.
Uwielbiam ten materiał sam w sobie za jego przekaz i próbę zmiany postrzegania historii, a wersja Syreny sprostała moim oczekiwaniom. Spektakl jest energetyczny, przebojowy, ale kiedy trzeba też refleksyjny i wzruszający. Reżyseria dla mnie w punkt, szczególnie interakcje między królowymi, choreografia, aranżacje, obsada na najwyższym poziomie, kostiumy może nieco mniej, ale nie uważam, by były całkiem nieudane 😉
Światowy, hitowy musical z niezłym tłumaczeniem i WYBITNĄ obsadą
tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Co tu dużo mówić, ten musical, mimo swojej kameralności i braku wodotrysków, to prawdziwe, emocjonalne BUM! Ciepły, mądry, czasami zabawny, a czasami smutny spektakl. Muzyka jest po prostu wspaniała, a obsada fenomenalna. Nie da się tego nie pokochać!
Ma w sobie wszystko co trzeba i ani jednego “ale”. Kameralny spektakl, niesamowita muzyka wykonana perfekcyjnie, a nawet jeszcze lepiej. Obsada z najwyższej półki, po której widać, że dobrze się bawią na scenie. Puszczanie oczek do widzów, trochę interakcji i delikatne łamanie czwartej ściany? Lepiej być nie może.
Myślałam że wizja Mirandy jest nie do przebicia, ale TM Roma udowodnił że jest inaczej. To nowy wymiar musicalu w Polsce. Kontakt twarzą w twarz z aktorami dodaje niesamowitego klimatu, intymności, a przez to przeżywa się tę historię jeszcze mocniej.
Najbardziej nietypowa z tych premier, które widziałam – pokazuje, że można zrobić coś wielkiego i bardzo życiowo poruszającego z niewielką liczbą aktorów oraz rekwizytów, a zastrzeżenia co do scenariusza i realizacji mam jedynie drobne. Na małej widowni, kiedy bohaterowie są zawsze na wyciągnięcie ręki, nie da się nie być całkowicie wciągniętym w tą historię.
Myślałam że problemy trzydziestolatków to coś co jest już dawno za mną, a jednak w problemach bohaterów odnalazłam siebie. Rewelacyjnie zainscenizowany, doskonale zagrany i zaśpiewany musical bez ani jednej fałszywej nuty. Mała scena a musical wielki 🙂
Tik Tik Bum obejrzałam pierwszy raz kilka miesięcy po własnej trzydziestce i chyba dlatego, tak bardzo mnie rusza. Spektakl wywołuje duuużo emocji, człowiek prawie płacze ze śmiechu, żeby chwilę później uronić kilka łez wzruszenia. Fenomenalna gra zarówno Maćka jak i Marcina, którzy przez prawie dwie godziny nie schodzą ze sceny. Pozostała czwórka wcielająca się w kilka postaci również prześwietna. Oglądanie tego tytułu z pierwszego rzędu to doświadczenie, które zostawiło mi w głowie: “Rób, a nie gadaj!” na dłuższy czas. Nie zliczę ile razy byłam.. chyba dobijam do okrągłej 10.
Tik Tik Bum pokazuje, że można zrobić spektakl idealny na małej scenie, bez dużego zespołu i rozbudowanej scenografii – bo świetna obsada i emocje, jakie wywołują, załatwiają wszystko.
Trafia do mnie przez to jak osobisty jest to spektakl. Niesamowity balans między tragedią a humorem, dystansem a bliskością, rozsądkiem a marzeniem. Wybór kameralnej sceny to strzał w dziesiątkę – emocje uderzają jeszcze mocniej gdy praktycznie patrzysz aktorom w oczy.
Najlepszy reżyser
Ewelina Adamska-Porczyk – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Wybitna reżyseria Eweliny Adamskiej-Porczyk dorównuje standardom Broadwayu i londyńskiej sceny. Świadectwem wysokiej jakości jest to, że spektakl został zagrany już 70 razy, zawsze przy pełnej widowni. To osiągnięcie, które mówi samo za siebie i podkreśla wyjątkowy talent reżyserki.
Przemyślana koncepcja wystawienia spektaklu, spełnił wszystkie oczekiwania mimo bycia non replicą
Dużo niuansów, ogranie niedużej sceny, każda postać ma swój odrębny charakter
Antoniusz Dietzius – 5 ostatnich lat – Teatr Muzyczny Proscenium
Co piszą widzowie:
5 ostatnich lat sprawia wrażenie spektaklu bardzo trudnego do wyreżyserowania, żeby wszystko grało, szczególnie na małej przestrzeni klubu Enklawa, a także żeby subtelności tej historii dotarły do widza. Pod kątem reżyserskim naprawdę kawał dobrej roboty.
Antoniusz Dietzius od lat zachwyca swoimi spektaklami i tym razem nie było inaczej. Wszystko co robi on i jego ekipa jest przemyślane, dopracowane, na najwyższy światowym poziomie. Widać, że wszystko jest spójne a sukces nie jest kwestią przypadku.
Antoniusz Dietzius wykreował absolutną magię na scenie. Wykorzystał potencjał klubu Enklawa, łącznie z lustrzanymi filarami klubu, co dodatkowo pozwalało, w odbiciu, patrzeć na twarze aktorów. Bardzo ciekawa realizacja, za którą ogromnie dziękuję reżyserowi, życząc mu wygranej w plebiscycie “Nagrody widzów”
Antoniusz miał trudne zadanie – wiele osób widziało ten spektakl w wykonaniu Romy. Ale jednak jego 5 ostatnich lat jest inne i wg mnie lepsze. Sam pomysł na zrobienie spektaklu w klubie muzycznym był genialny. Dobór aktorów i reżyseria to majstersztyk.
Antoniusz w spektaklu 5 ostatnich lat stworzył wspaniały klimat intymności. Posiadając dość nietypową, jak na teatr, scenę klubu Enklawa wykorzystał ją doskonale. Teatr Proscenium nie dysponuje ogromnymi środkami finansowymi, a mimo to Antoniusz poprzez fenomenalną grę świateł, niewielką scenografię i tylko dwójkę aktorów tworzy dzieło wybitne, które wciąga widza od pierwszej minuty.
Niezwykle ciężko poprowadzić sztukę na dwóch aktorów, z prawie zerową ilością dialogów poza piosenkami, tak żeby widz orientował się w zdarzeniach. A w momencie kiedy sztuka ma dwie równolegle chronologie a scena kilka metrów kwadratowych i jest w klubie? To już zadanie praktycznie niemożliwe. A jednak się udało.
Tadeusz Kabicz – Deszczowa Piosenka – Teatr Muzyczny w Poznaniu
Co piszą widzowie:
Dużym wyzwaniem jest pokazanie nowej wersji klasyka. Myślę że Tadeuszowi Kabiczowi się to udało spektakl jest przyjemny i lekki w odbiorze i z dużą dawką humoru. Dobrze się na niego wraca.
Fenomenalnie poprowadzona fabuła. Świetnie dobrana obsada. Pierwszy raz zdarzyło mi się, aby oglądanie spektaklu z ostatniego rzędu było równie miłe, co z tych pierwszych. Pan reżyser genialnie wszystko rozplanował i zademonstrował nam bardzo kompletne dzieło, które w mojej ocenie śmiało może konkurować z wersją z Romy.
Mierzenie się z klasyką nigdy nie jest proste, a Kabicz odświeża “Deszczową” z klasą, doskonale kierując zespołem poznańskiego teatru.
Znalezienie własnej wizji i zrobienie czegoś nowego z kultowym już materiałem nie należy do rzeczy łatwych. Tutaj się to udało. Deszczowa piosenka ani wizualnie, ani pod względem nastroju nie przypomina filmu z 1952 – a jednak zachowuje to, co dobre w tym tytule i chwyta za serce. Na małej scenie Teatru Muzycznego jest też znowu osiągnięciem oddanie rozmachu dawnego Hollywood. Każda postać i piosenka jest potraktowana z należytym jej szacunkiem, nawet tam, gdzie można by uciec tylko w komedię – więc w zasadzie nic, nawet pewne problemy scenariuszowe, nie są tutaj akurat przeszkodą. Wszystko udało się wręcz popisowo ❤️
Tadeusz Kabicz – Wirujący seks. Polskie love story – Teatr Rampa
Co piszą widzowie:
Był to pierwszy tytuł jaki widziałam w reżyserii Tadka Kabicza. Powiem szczerze, że Wirujący Seks nie porwał mnie przy pierwszym spotkaniu. Jednak, gdy któregoś wieczora słuchałam wywiadu, w którym opowiadał o spektaklu, to pewne kwestie mi się rozjaśniły. We wrześniu z tą wiedzą drugie podejście i jestem pewna, że polubimy się bardziej z Polskim Love Story.
Pierwszy spektakl w Rampie po zmianie dyrekcji, który mi się podobał. Lekki i rozrywkowy, z poczuciem humoru i do tego świetnie poprowadzeni aktorzy.
Raczej wszyscy spodziewali się czegoś bardzo dziwnego, a wyszła bardzo fajna komedia.
Spektakl “Wirujący seks…” jest w pewnym stopniu tworem kontrowersyjnym. Ni to parodia “Dirty dancing”, ni to polska komedia romantyczna. Można doszukiwać się w tym tytule punktów na “nie”, jednak przede wszystkim jest on dobrą zabawą dla widza. Nie udaje czegoś, czym nie jest, wyśmiewając m.in. zauważalne standardy, jeśli chodzi o filmowe komedie romantyczne. Za to ogromne brawa dla reżysera, bowiem przy takiej dawce humoru wszelkiej maści, w tym totalnego absurdu łatwo byłoby pójść o krok za daleko w którymś kierunku. Dosmaczenie tego, ułożenie wszystkiego w całość tak, by nie wyszedł z tego jeden wielki chaos wydaje się w tym przypadku nie lada wyzwaniem, któremu pan Kabicz niewątpliwie podołał zarówno pisząc scenariusz, jak i reżyserując spektakl.
Wojciech Kępczyński – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Nie widziałam wcześniej filmu i innych inscenizacji, żeby podejść do tego spektaklu ze świeżą głową, ale nie sposób nie docenić roli reżysera. Musical składa się głównie z monologu Jona, a zostało to zaadaptowane w sposób, który porywa i porusza. Każdy gest, interakcja, przejście między scenami, kontakt z publicznością było w punkt i przykuwało uwagę. Zakończenie przepłakałam, a zarazem czułam swoiste katharsis.
Pomysł na wystawienie tego tytułu na małej scenie to był strzał w dziesiątkę. Wszystko jest tam w punkt: pomysłowe wykorzystanie scenografii, świetny zespół muzyczny, światła i oczywiście gra aktorska.
Wszystko w tym spektaklu grało tak jak powinno. Od nienachalnych interakcji z publicznością, po humor, dramatyzm i emocje jakie każda scena wywoływała w widzu. Nawet przewidziano możliwość wejścia spóźnionych osób w taki sposób, by wkomponowało się to w spektakl – i to w taki sposób, że zastanawiałem się, czy Ci ludzie nie są przypadkiem podstawieni.
Wszystko ze sobą świetnie współgra. Mamy świetne ustawienie aktorów na scenie, chwilami bardzo blisko widza, co dodatkowo zwiększa empatię w stosunku do bohaterów. Wejścia i zejścia aktorów są zrobione z dobrym wyczuciem, w dobrych momentach podnoszą napięcie. Oprawa świetlna i muzyczna bardzo dobrze współgra z odczuciami bohaterów i historią. Kostiumy pasują do czasów w jakich dzieje się historia podobnie jak scenografia, która dodatkowo fajnie ukazuje chaos jaki panuje w głowie głównego bohatera.
Za dobranie obsady 😅
Najlepszy przekład
Jacek Mikołajczyk – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Stworzenie przekładu do Six to nie lada wyzwanie. Piosenki w tym spektaklu opowiadają historię poszczególnych królowych żon Henryka VI. Chociaż wydaje się, że Six to spektakl komediowy nie brakuje w tekście odniesień do ciężkich wydarzeń z historii Anglii. Każda z tych opowieści niesie za sobą ładunek emocjonalny. Spektakl stara się na swój sposób przedstawić i uhonorowć wszystkie 6 żon króla, ale jego język w żadnym momencie nie jest patetyczny, wręcz przeciwnie teksty piosenek są bardzo współczesne używają języka młodzieżowego momentami slangowego. Przetłumaczenie tego w taki sposób, aby pasowało do rytmu i do realiów współczesnego języka polskiego to niełatwa sztuka, która Mikołajczykowi udała się znakomicie.
W świecie w którym istniało już kilka polskich nieoficjalnych przekładów piosenek z „Six” Jacek Mikołajczyk miał podwójnie trudne zadanie. A mimo to stworzył zabawne, błyskotliwe i osadzone w polskiej kulturze libretto, które doskonale spięło się z reżyserską wizją Eweliny Adamskiej-Porczyk.
Z racji, że ten musical był bardzo dobrze znany wielu ludziom tłumaczenie było bardzo ważne. Mamy utrzymaną zabawę słowem, a tekst niesie publiczność, więc myślę, że tłumaczenie się sprawdziło.
Teksty wpadają w ucho, nie są żenujące i dobrze oddają sens oryginalnego języka.
Przed spektaklem obawiałam się tłumaczenia, znając inne. Jednak nie czułam w nim żadnych zgrzytów, wszystko trzymało się kupy.
Michał Wojnarowski – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Bardzo amerykański musical z bardzo amerykańskimi nawiązaniami i wymagający przynajmniej podstawowej wiedzy o musicalach. Więc tym trudniej go przełożyć na polskie realia i sprawić że “przypadkowy widz z ulicy”, który nie interesuje się zbytnio teatrem muzycznym (bo takich w teatrze Roma może być sporo) zrozumie wszystkimo i będzie się dobrze bawić. A jednak patrząc po reakcji publiczności – udaje się bez problemu. Dodatkowo teksty piosenek zostają w głowie długo po spektaklu i w ogóle nie brzmią dziwnie w porównaniu do oryginalnych. Trójka z przodu już się w mojej głowie zadomowiła na stałe, marzy mi się płyta!
Najlepszy plakat musicalowy
Aleksandra Jasionowska – Wirujący seks. Polskie love story – Teatr Rampa
Co piszą widzowie:
Bardzo charakterystyczna, rzucająca się w oczy grafika, która bardzo silnie kojarzy się z tym tytułem. Zapada w pamięć i pasuje do stylistyki nowych rampowych plakatów.
Bardzo podoba mi się estetyka plakatów ostatnich premier w Rampie – plakat do Wirującego seksu bardzo ładnie się w tę estetykę wpisuje. Plakat świetnie pokazuje nawiązanie do filmu, ale i podkreśla, że to POLSKIE love story 😉 Dodatkowy plus za kolorystykę nawiązującą do świateł w spektaklu.
Fenomenalne połączenie nawiązania do klasyki jak i polskiego akcentu z odpowiednią dozą komedii z stworzeniem łatwo rozpoznawalnego w społeczeństwie logo.
Jest kultowa scena z filmu, trochę udziwniona przez dodanie ptaka, od razu widać jaki jest charakter tego spektaklu. Fajna kolorystyka, sam plakat po prostu wpada w oko i intryguje.
Plakat do spektaklu Wirujący Seks – polskie love story zdecydowanie zapada w pamięć. Oczywiście obraz zapożyczony jest z kultowej sceny z filmu Dirty Dancing ale kolorystyka i całokształt jest bardzo ciekawa i o ile plakatów niektorych spektakli nie mogłam sobie przypomnieć to ten mam od razu przed oczami kiedy myślę o tym tytule.
Zachariasz Jędrzejczyk, Veranika Siamionava, Jakub Szydłowski – Dracula – Teatr Muzyczny w Łodzi
Co piszą widzowie:
Nie widziałam tego spektaklu, ale ten plakat zdecydowanie zachęca do nadrobienia. Jest mroczny, tajemniczy i od razu budzi grozę i poczucie, że zdarzy się coś złego. Jestem fanką książki o Draculi i zdecydowanie czuję w nim atmosferę tej historii.
Od pierwszych chwil intryguje i budzi uczucie niepokoju pomieszanego z ciekawością.
Zgłaszam “Draculę” w kategorii najlepszy plakat za niesamowity design, który idealnie oddaje mroczną i tajemniczą atmosferę musicalu. Plakat przyciąga wzrok i zapada w pamięć, doskonale zachęcając do obejrzenia spektaklu.
Plakat oddaje charakter spektaklu od pierwszego spojrzenia mroczny, tajemniczy i intrygujący.
Pasujący do całości i klimatu spektaklu a zarazem dość minimalistyczny, wpada w oko
Szymon Ludwiczak – 5 ostatnich lat – Teatr Muzyczny Proscenium
Co piszą widzowie:
Plakaty Szymona i jego styl bardzo mi się podobają. Odzwierciedlają w 100% charakter spektaklu. Oprawa graficzna do przedstawienia 5 ostatnich lat jest prosta w formie, ale bogata w przekazie. Plakat pokazuje dwójkę bohaterów ich kruchość i niejednoznaczność Stonowana kolorystyka sugeruje intymność spektaklu.
Bo Kaja i Anastazja wyglądaja na plakacie tak, że choćby po to chce się trafić na ten spektakl.
Szymon Ludwiczak, autor materiałów graficznych , w ostatniej produkcji Teatru Proscenium, “5 ostatnich lat”, nie silił się na fajerwerki w grafice i słusznie. W tej prostocie jest siła. Spektakl jest zbyt intymny, by sugerować odbiór przedstawienia.
Pięknie oddaje klimat spektaklu, współgra z historią, wprowadza nastrój.
Najlepsze przedstawienie tematu spektaklu w plakacie. Bardzo klimatyczny.
Oddaje dusze spektaklu.
Karol Mańk – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Jest bardzo charakterystyczny i zbliżony do oryginału. Ale przez to ma swój charakter. Sąsiedzi Romy pewnie mają już trochę dość tego żółtka, ale mi się podoba. Przyciąga wzrok i się wyróżnia.
Po prostu dobry, prosty plakat… bez udziwnień 🙂
Przyciąga wzrok, pokazuje postaci, ma w sobie jakąś energię
Żywy i przykuwa uwagę.
Bogna Michalik – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Doceniam identyfikację wizualną Six w całości – logo, sesja zdjęciowa, plakat i „książeczka” ze spektaklu
Idealnie przedstawiła królowe na plakacie
Oddawał dynamikę spektaklu, zachęcał do obejrzenia
Oddaje klimat!
Najlepsza scenografia
Mariusz Napierała – A statek płynie – Teatr Muzyczny Capitol
Co piszą widzowie:
Jedna z najbardziej różnorodnych i widowiskowych scenografii tego sezonu. Zgrabnie wykorzystuje możliwości techniczne sceny Capitolu i tworzy spójny a jednocześnie zachwycający wizualnie spektakl.
Pasowała idealnie. Nie odczuwało się żadnych braków, a do tego robiła bardzo dobre wrażenie. Wielkie działo okrętowe budziło pozytywne skojarzenia z barykadą w Nędznikach.
Scenograf świetnie wykorzystał możliwości sceny tworząc scenografię, która nie jest przekombinowana, tylko w punkt – przaśne kurtynki oddają przemijający blichtr świata, którego kurczowo trzymają się bohaterowie. Nosorożec i kury są znakomicie wykonane. A pomysł na niebieskie płatki kwiatów symbolizujące różne rzeczy: pieniądze, jedzenie, węgiel, ocean – jest po prostu genialny.
Scenografia w tym spektaklu jest niezwykle klimatyczna, kunsztowna i po prostu piękna. W połączeniu z kostiumami tworzy jedną, spójną całość, która jest doskonałą oprawą dla tego klejnotu dużej sceny Capitolu. Walające się wszędzie tony niebieskich płatków potęgują nieco surrealistyczne wrażenie. Warte uwagi są również ekrany nawiązujące do oper. Uczta dla oczu.
Mariusz Napierała – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Minimalizm, który jednak w spektaklu znajduje szerokie zastosowanie. Jak widać po spektaklach granych gościnnie chociażby w Lublinie czy Krakowie – nie stanowi też dużego problemu przy przenosinach. Jest też charakterystyczny i już na samym początku zaciekawia widza.
Minimalizm, oszczędność – przy świetnym spektaklu to wystarczy, można odpocząć od ledów z dużej sceny. Jest wszystko co potrzeba temu spektaklowi
Nie mogłam oderwać oczu od pięknie ozdobionych ścian z plakatami musicali. Rekwizytów na scenie mało, co pasuje do zdolności kredytowych bohatera. Ale w głowie obrazy są bardzo żywe – keyboard robi w trakcie spektaklu za kilka różnych rzeczy, jeden mikrofon potrafi sprawić, że widzimy scenę, a czarne schody przeciwpożarowe są żywcem wyjęte z Ameryki. Ale to co mnie oczarowana najbardziej to przejście przez Broadway – jedynym elementem były świecące ledowe prostokątne obramowania, a efekt… no gwar stolicy światowego musicalu jak żywy!
Scenografia do Tik tik bum jest wykonana wspaniale! Nova scena Teatru Roma nie daje wiele przestrzeni do działania, a mimo to Mariusz Napierała wykorzystał ją maksymalnie dobrze. Każdy rekwizyt w tym spektaklu pełni kilka ról. Pomimo niewielkiej w zasadzie scenografii i liczby rekwizytów, widz nie musi sobie niczego wyobrażać. Dzięki wykorzystaniu przestrzeni i przedmiotów płynnie przenosimy się pomiędzy miejscami i bohaterami.
Scenografia świetnie współgra z tematyką spektaklu i stanem ducha głównego bohatera oraz z czasem, w którym dzieje się fabuła. Mamy plakaty, różne meble i sprzęty ówczesnego świata, mnóstwo chaosu w postaci rozsianych wszędzie kartek. Jest dość ciasno, co dobrze pasuje do miejsca w jakim fizycznie przebywa główny bohater. Wśród tego wszystkiego mamy odrębne miejsce dla muzyków, którzy w pojedynczych chwilach również stają się w pewnym sensie żywym elementem scenografii.
Scenografia, jak na Novą Scenę przystało, jest dosyć kameralna. Jej elementy są w pomysłowy sposób wykorzystywane w poszczególnych scenach, co udowadnia, że nie potrzeba rozbudowanej scenografii, żeby stworzyć świetny spektakl.
Na małej przestrzeni zmieścić pół Nowego Yorku – naprawdę świetna robota!
Grzegorz Policiński – Dracula – Teatr Muzyczny w Łodzi
Co piszą widzowie:
Mroczność to nie do końca moje klimaty, ale całość scenografii bardzo fajnie ten klimat podbija. Co ciekawe, możemy go poczuć już od progu teatru. Na ścianach wiszą czarno-białe fotki łódzkich Draculi, a we foyer witają nas pionowe czerwono-czarne flagi/sztandary.
Nie da się zapomnieć takiej scenografii, przenosimy się najpierw średniowiecze później w XIX wiek. Las, wioska, zamek, dom w Londynie, statek…nie jest bogata ale wystarczająca klimatyczna i robiąca wrażenie wielkością.
To nie tylko monumentalne dekoracje (mury kaplicy, statek, schody, sarkofagi…), ale także światła, zasłony i kurtyny, na których prezentowane są animacje, snujące się po scenie dymy. Filmowy wręcz efekt robi wrażenie.
Zgłaszam “Draculę” w kategorii najlepsza scenografia za spektakularne i klimatyczne dekoracje, które przenoszą widza w mroczny świat tej opowieści. Na bogato zrobione scenografie są niezwykle szczegółowe i kreatywne, co sprawia, że każda scena wygląda jak żywa, gotycka pocztówka.
Wchodzisz i wiesz, gdzie jesteś. Prawdziwy teatr, bez udziwnień, za to wykonany tak, że nie ma wątpliwości dokąd zabierają nas autorzy.
Trudno nie docenić tak bogatej scenografii, powrót do starych czasów musicalu.
Sprytna choreografia, to było fascynujące, jak jesteśmy w starym angielskim domu a po chwili w zamku Drakuli.
Monumentalna, filmowa, wysokobudżetowa, szczegółowa. Robi ogromnie wrażenie.
Dopracowana w każdym calu, mroczna, bo taka powinna być.
Grzegorz Policiński – Kopernik – Opera Krakowska
Co piszą widzowie:
Cała strona wizualna tego spektaklu czaruje. Scenografia Grzegorza Policińskiego przenosi nas w czasy renesansu – jest wystarczająco plastyczna i wierna, by nie razić, i stonowana, by nie przytłaczać. I jak nie przepadam za wizualizacjami w teatrze, tutaj czarowały moje oczy i świetnie nawiązywały do witraży. A sceny w gwiazdach są cudowne.
Scenografia dobrze oddaje klimat epoki i stanowi piękne tło.
Scenografia sprawia, że od razu czujemy się jakbyśmy przenieśli się w czasie.
Świetnie wykorzystana technologia i światła, dużo ciekawych elementów na scenie (łódka, genialna scena z hołdem pruskim).
Bartłomiej Szrubarek, Antoniusz Dietzius – 5 ostatnich lat – Teatr Muzyczny Proscenium
Co piszą widzowie:
Za stworzenie intymnej przestrzeni, w której widz dosłownie zagląda do duszy postaci, za przepiękne wykorzystanie światła w scenografii, za scenę ze świeczkami.
Bo czasem mniej znaczy więcej…
Zaprojektowana bardzo celowo, z licznymi ukrytymi rekwizytami i nawiązaniami (kubek z musicalu, z którego pije Kathy).
Za reżyserię świateł (jeśli to nie wchodzi w tę kategorię, to przepraszam) uważam że super robota, w tak małej przestrzeni, symbolicznie. Uważam, że wniosły bardzo dużo do spektaklu, dlatego powinni być nominowani.
Najlepsza choreografia
Ewelina Adamska-Porczyk – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Choreografia autorstwa Eweliny Adamskiej-Porczyk jest prosta, ale niezwykle efektywna. Każdy ruch doskonale współgra z muzyką i charakterem postaci, dodając dynamiki i energii całemu przedstawieniu.
Jestem fanką choreografii Eweliny Adamskiej-Porczyk i po raz kolejny mnie nie zawiodła. Mimo małej sceny i niewielkiego zespołu cały czas czuć było tę energię i moc królowych, aż chciało się tańczyć wraz z nimi. Mam wrażenie, że dzięki temu, że choreografka jest jednocześnie reżyserką taniec idealnie dopełniał fabułę i niekiedy wręcz tworzył całą historię opowiedzianą w piosence. Szczególnie podobały mi się rozwiązania w piosence Anny z Cleve i finale.
Ciężko rozdzielić reżyserię “Six” od choreografii, bo ta jest w spektaklu niesamowicie ważnym aspektem, a układy przygotowane przez Ewelinę Adamską-Porczyk nie tylko są bardzo dobre, ale też przygotowane z ogromnym zrozumieniem jak wymagający wokalnie jest to spektakl. Choreografia jest odpowiednio popowa, by uzasadnić jej umieszczenie w kontekście koncertu, jak i wyrazista w swojej roli w storytellingu. Do tego pozwala aktorskom lśnić wokalnie.
Po prostu świetna choreografia, no i przede wszystkim to jest jeden z głównych aspektów tego spektaklu, więc siłą rzeczy musi być dopracowany 🙂
Jak zapanować nad sześcioma wulkanami energii? Ewelina Adamska-Porczyk to potrafi.
Choreografia Eweliny Adamskiej-Porczyk spaja wszystkie elementy tego koncerto-musicalu w całość. Aż chce się wstać i tańczyć z królowymi.
Choreografia jest dopasowana do nastroju każdej piosenki. Mamy chwilami szalone wygibasy i skakanie po scenie, a chwilami wyprostowane pozy i powagę na twarzy. Na scenie dzieje się dużo, wodzimy wzrokiem za królowymi po całej scenie oraz poza nią, a one tanecznym krokiem prowadzą nas przez utwory spokojniejsze z minimalną choreografią po bardzo energiczne pełną odważnych ruchów.
Suuuuuper to wygląda. A te wszystkie zamiany, przekładanie mikrofonów – HIT.
Michał Cyran – Wirujący seks. Polskie love story – Teatr Rampa
Bardzo doceniam pracę jaką wykonał Michał Cyran przy spektaklu Wirujący seks. Jest to polski musical, a więc choreograf musiał każdy ruch przemyśleć i wymyślić od podstaw. Największą trudnością było moim zdaniem stworzyć kroki, które będą w stanie wytańczyć jednak aktorzy, a nie zawodowi tancerze. Dodatkową trudnością determinującą całą choreografię był motyw przewodni Wirującego seksu czyli taniec! Cyranowi udało się znakomicie przygotować tancerzy w zbiorówkach, a popisy Maćka Pawlaka i jego bioderka to majstersztyk!
Choreografia Michała jest interesująca, dynamiczna, momentami wręcz psychodeliczna i zapada widzowi w pamięć. Jest integralną częścią tego spektaklu i dodaje jej punktów w ogólnej ocenie spektaklu.
Świetna choreografia, pasująca do spektaklu, szczególnie numery zbiorowe. Taniec jest tu ważnym elementem przedstawienia, zarówno numery zbiorowe, lekcje tańca, solówki, jak i tańce na weselu są super, pasują do klimatu typowego polskiego wesela. I te konkretne choreografie dają możliwość aktorom, aby jak najlepiej pokazali swoje umiejętności taneczne.
Tu zgadza się wszystko, od weselnych potupajców do skomplikowanych układów tanecznych, czy niespodziewanych wstawek na balkonach. Maciek Pawlak mógł w tym spektaklu pokazać, że jest nie tylko wybitnym aktorem, ale także genialnym tancerzem.
Wirujące bioderka Maćka Pawlaka 😍 „blokuj ramię trzymaj ramę” no aż ciężko przypuszczać taki musical z tak kreatywną i porywającą choreografią mógł zostać stworzony w kraju kwitnącego ogórka kiszonego 😂
Choreografie świetnie wpasowują się w klimat spektaklu – kiedy trzeba, jest romantycznie, innym razem można poczuć się jak na prawdziwym weselu. Nie zabrakło też oczywiście nawiązań do „Dirty Dancing”.
Michał Cyran, Maciej Glaza – Deszczowa Piosenka – Teatr Muzyczny w Poznaniu
Cała choreografia jest na bardzo wysokim poziomie. Nie da się powiedzieć który utwór wypadł najlepiej, bo każdy kolejny zachwyca czymś innym. Od popisu stepowania przy „Mojżesz czy możesz”, poprzez klasyczną „Deszczową piosenkę”, a kończąc wisienką na torcie jest „Broadway melody” ze zjawiskową solówką.
Bardzo naturalna, miejscami trudna, ale magiczna choreografia. Warto zwrócić uwagę na wszystkie sceny ze stepowaniem oraz solo taneczne podczas Broadway melody
Spektakl łączy ze sobą różne style taneczne, jest to bardzo spójnie zrobione. Ruchy aktorów nie są przypadkowe nawet tych w dali sceny. Scena gdy Don tańczy z uosobieniem Sławy, Sukcesu jest piękna.
Nie można odwrócić wzroku od solistów i fantastycznego zespołu. Na scenie dzieje się magia.
Bardzo fajna choreografia, w szczególności zbiorówki, a do tego jeszcze dodany step. Cudo!
Barbara Olech – Jednego serca – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Choreografia do spektaklu Jednego Serca jest jednocześnie najdziwniejsza ale i najtrudniejsza jaką widziałam. Na tej scenie dzieje się tyle, że ciężko nadążyć wzrokiem. Mamy wrażenie chaosu, ale w tym chaosie jest logika i każdy wie gdzie w którym momencie w tym chaosie ma się znajdować. Niesamowicie innowacyjna i ciekawa choreografia.
Cudowne wykorzystanie bardzo małej ilości scenografii i umiejętności aktorów. To nie jest choreografia przygotowywana zawczasu do spektaklu, to jest choreografia szyta na miarę poszczególnych aktorów. Dodatkowo wszystko jest płynne, nie ma przestawiania rekwizytów między piosenkami, wszystko płynie swoim tempem.
Zupełnie się nie spodziewałam, że ten spektakl powali mnie choreografią. Bo czy na tak małej scenie z zajmującą sporo miejsca scenografią i 8 aktorami można zrobić coś wybitnego? Okazuje się, że Barbara Olech to potrafi! Choreografia jest chwilami oszczędna (za to jaką siłę wyrazu mają te drobne ruchy), w niektórych bardziej rozbudowana, zahaczająca wręcz o akrobacje. Choreografia idealnie wykorzystuje przestrzeń i zdolności aktorów i jest świetnie dopasowana do klimatu spektaklu i aranżacji utworów Niemena.
Choreografia potęguje znaczenie słów.
Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka – Dracula – Teatr Muzyczny w Łodzi
Co piszą widzowie:
Cały układ jest bardzo doprecyzowany. W momentach kiedy w choreografii bardzo ważna jest mimika (pacjenci w szpitalu) to tylko podkreśla złożoność i poziom włożonej pracy, którą można podziwiać. Układ walki jest piękny.
Duży zespół już sam w sobie budzi szacunek by nad tym zapanować… A to jak ruszają się Krucze budzi zachwyt i żar w oczach…
Modny charleston, taniec dzieci nocy, pełne symboliki układy tancerzy w czarnych opończach – zróżnicowana choreografia współtworzy mroczny klimat musicalu.
Twórcy nominowanej przeze mnie choreografii w spektaklu “Dracula” TM Łodzi, absolutnie mnie urzekli i zasługują na laury za sprawą genialnej wizualnie sceny z atakiem wilków na Jonathana, tuż przed przybyciem do zamku Hrabiego Draculi.
Pięknie plastyczna choreografia, oddająca ducha historii, wywołująca ciary… Jedne z ulubionych scen to sceny w wilkami – niby nic, a jednak rusza!
Najlepsze kostiumy
Anna Chadaj – Dracula – Teatr Muzyczny w Łodzi
Co piszą widzowie:
Moje zgłoszenie “Draculi” za najlepsze kostiumy wynika z niesamowitej różnorodności i szczegółów, które naprawdę przyciągają uwagę widza. W sumie stworzono około 400 kostiumów, co pokazuje ogrom pracy i kreatywności zespołu. Te kostiumy nie tylko budują atmosferę, ale też sprawiają, że każda postać staje się wyjątkowa.
Oszałamiająca liczba kostiumów, które pasują do postaci i składają na świetny klimat spektaklu. Jestem pod dużym wrażeniem pracy, która została włożona w ich stworzenie.
Anna Chadaj, autorka kostiumów w spektaklu “Dracula” doskonale zadbała o kostiumy artystów TM w Łodzi. Stroje świetnie wpisane w epoki i wykonane w najlepszej jakości. Stroje wizualnie “miodzio”. Tym razem nic nie było udawane. Brawo TM w Łodzi! Brawo Pani Anno.
Kostiumy pasują do wizji tego przedstawienia, jako monumentalnego dzieła. Są zrobione z rozmachem. Wprowadzają widza w klimat Draculi i zachwycają w wielu scenach. Suknia wampirzycy unoszącej się w powietrzu zostaje w głowie na długo.
Kostiumy w tym spektaklu są zróżnicowane, bo widzowie oglądają na scenie galerię rozmaitych postaci: średniowiecznych rycerzy, rumuńskich chłopów i chłopki, londyńskie doły społeczne i arystokrację, wytwornych kawalerów, dostojne damy i eleganckie panny na wydaniu. I oczywiście zjawy oraz upiory z różnych epok, z księciem ciemności Draculą na czele. Kostiumy w “Draculi” to piękne kroje, kolory i mnóstwo detali.
Lubię detale, a w Draculi detali na kostiumach zdecydowanie nie brakuje. Do tego przemiany bohaterów widoczne w ich strojach – super!
Różnorodne, dopieszczone, świetnie wpisujące się w historię, stanowią przy scenografii bardzo ważne elementy tego musicalu.
Anna Chadaj – Kopernik – Opera Krakowska
Co piszą widzowie:
Będzie krótko: zobaczyć Marcina Franca w a’la Snape’owej peruczce – cudo 😆. A tak poważnie, to stroje z epoki moim zdaniem bardzo dobrze udało się oddać. Poza tym są ciekawe i zapadają w pamięć. Nawet mając totalnie wyciągnięte z kontekstu zdjęcie jakiejś postaci z tego spektaklu jestem od razu w stanie stwierdzić: „Aha! To jest ‚Kopernik’ z Opery Krakowskiej”
Oddają klimat, może nie były wyszukane, ale bardzo, bardzo adekawtene
Podobnie jak w przypadku scenografii kostiumy świetnie pasują do epoki i zarazem cieszą oko. Są piękne, barwne i wyjątkowo estetyczne.
Wspaniałe kostiumy z epoki z nutką nowoczesności (kostiumy drukarzy).
Natalia Kitamikado – Deszczowa Piosenka – Teatr Muzyczny w Poznaniu
Co piszą widzowie:
Pasujące do epoki kostiumy, pięknie zrobione i różnorodne, od spodni i płaszczy po eleganckie sukienki, z mnóstwem dodatków jak rękawiczki i naszyjniki. Wszystko to jest zrobione dokładnie i wiernie epoce aż chciałoby się obejrzeć z bliska.
Perły, cekiny, kapelusze, futra, zjawiskowe sukienki, eleganckie kreacje panów i to nie tylko na scenie, ale także na prezentowanych filmach. To wszystko sprawia, że można się cofnąć w czasie i zatopić się w latach 20.
Piękne stroje, oddające charakter postaci. N. Kitamikado sprostała wymaga różnorodności której oczekuje spektakl. Czarna suknia z plecami zamiast materiału pajęczyna pająka robi wrażenie.
Kostiumy świetnie nawiązujące do czasu akcji, a jednocześnie bardzo dobrze się prezentujące.
Paulina Skowrońska – 5 ostatnich lat – Teatr Muzyczny Proscenium
Co piszą widzowie:
Kostiumy są ewidentnie bardzo przemyślane, co rzuca się w oczy dodatkowo przy tak „małym” i współczesnym tytule. Każdy element kostiumu opowiada historie i mówi coś o bohaterach, co w przypadku tego całkiem trudnego w budowie spektaklu jest kluczowe dla lepszego zrozumienia, połapania się w fabule. Dodatkowym atutem jest fakt, że aktorzy przebierają się sami niemal na oczach widzów w trakcie spektaklu, a każda najmniejsza zmiana dzieje się gładko i służy fabule. Dodatkowo kostiumy są bardzo estetyczne.
Paulina Skowrońska w spektaklu 5 ostatnich lat dysponując niewielkimi środkami stworzyła swoimi kostiumami całą historię bohaterów. Koncepcja tego tytułu zakłada akcje na przestrzeni 5 lat. Chłopak i dziewczyna są w tej akcji na różnym etapie, który możemy łatwo rozpoznać właśnie dzięki kostiumom Skowrońskiej. Dodatkowym atutem jest łatowść zmiany kostiumu w trakcie przedstawienia bez pomocy osób trzecich.
Zamysł spektaklu praktycznie wyklucza przebieranie się aktorów na zapleczu i duże zmiany w ich wyglądzie. Dodatkowo, jedynie za pomocą strojów/charakteryzacji i świateł, trzeba widzowi pokazać upływ czasu, a właściwie dwa równolegle upływy. I to wszystko wśród dość “zwykłych”, nie ubierających się ekscentrycznie, bohaterów, wiec stroje muszą na każdym etapie do nich pasować. Udało się w 300% – zmiany każdego jednego elementu garderoby, rozpuszczanie włosów czy malowanie ust są niesamowicie przemyślane i dają ogromny efekt. Dodatkowo kolory, mimo że nie wysuwają się na pierwszy plan i nie przytłaczają oczywistością, współgrają ze światłami pokazując na jakim etapie życia bohaterów jesteśmy. Niby to “zwykle” ubrania, a jednak niesamowicie niezwykłe.
Tutaj wiele nie było potrzeba, Ale w swojej prostocie idealnie komponuja się z całą historią.
Z czegoś prostego, zrobiono coś pięknego.
Kostiumy idealnie oddają charakter spektaklu.
Krystian Szymczak – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Było dużo pola do popisu i uważam, że udało się! Pomimo wielu hejtow, dla mnie te stroje mają swój urok 🙂
Dużo ludzi narzeka na polskie kostium, a mi się podoba ta ich oryginalność i przede wszystkim mniejszy przepych niż w ”prawdziwych” odpowiednikach.
Tak drastyczne odejście od oryginalnych konceptów wymagało odwagi i moim zdaniem ta odwaga się opłaciła. Krystian Szymczak stworzył kostiumy, które przepięknie prezentują się na scenie, ale przede wszystkim, mimo zmian, nie przestają być ważnym narzędziem w charakteryzowaniu królowych.
Śliczne kostiumy, wpasowały się w klimat musicalu i są bardzo oryginalne.
Piękne oddające urok każdej z królowych.
Najlepszy aktor pierwszoplanowy
Paweł Erdman – Dracula – Dracula – Teatr Muzyczny w Łodzi
Co piszą widzowie:
Paweł Erdman, jako Hrabia Dracula zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Zarówno wokalnie, jak i aktorsko. Rywalizował z kilkoma moimi kandydatami ze spektakli TM Roma czy Teatru Proscenium, jednak, jego kreacja wywarła na mnie największe wrażenie w tym sezonie, za co mu dziękuję.
Paweł Erdman nie gra Draculi – On nim jest… Straszny, władczy, trochę psychopatyczny a równocześnie wzruszający – cały Dracula w wykonaniu Erdmana.
Bo ciężko oderwać oczy i uszy i dziwi jak w tak szczupłym ciele, może tkwić taki głos. Rola wygląda jak napisana pod niego.
W wspaniały sposób ukazuje przemiany postaci i z takimi byciem złolem podkreśla, że Transylwania to nie Anglia.
Marcin Franc – Jon – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Franc wykreował postać niesamowicie prawdziwą, realną dla każdego z nas, a to co w jego Jonie podoba mi się najbardziej to to, jak oparł swoją kreację na frustracji. Jego Jon jest dogłębnie sfrustrowanym człowiekiem i gdy w końcu przekracza ona wszelkie granice i doprowadza do załamania, każda z emocji wybrzmiewa idealnie. Scena w parku doprowadziła mnie do łez – to co miało wybrzmieć, uderzyło tam, gdzie miało uderzyć
Jest w tej roli po prostu wyśmienity. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że może ona wypadać dość cringowo, ale Marcin radzi sobie z nią znakomicie, choć widać po nim zmęczenie i czasem zastanawiam się, czy to ze stresu, czy z wysiłku. Interakcje z publicznością nie są takie proste, ale spisuje się w nich pierwszorzędnie, a wszelkie emocje i stany w których znajduje się bohater są ukazane po mistrzowsku – czujemy jego podenerwowanie, radość, zagubienie, irytację. Do tego wszystkiego dochodzi też świetna warstwa wokalna.
Marcin Franc jest profesjonalistą w każdym tego słowa znaczeniu. Swoboda i naturalność z jaką wszedł w rolę Jona jest wyraźnie zauważalna. Nawiązuje kontakt z publicznością nie wychodząc nawet na chwilę z roli, mimo tego że znajduje się na scenie praktycznie przez cały czas trwania spektaklu. Nawet jest chce się napić wody, czy przetrzeć czoło musi to robić na oczach widzów. Głos pana Marcina nie zna limitów i potrafi on zaśpiewać absolutnie wszystko wkładając w to gigantyczny ładunek emocjonalny. Ma też wspaniały kontakt z innymi aktorami, widać między nimi niesamowitą więź i chemię. Podsumowując, Marcin Franc to mistrz w swoim fachu.
Marcin jest bezbłędny, wnosi do tej postaci charyzmę, niewinność, ale tez mnóstwo sprzecznosci. Dodatkowo zdecydowanie ograł się w roli i tylko z czasem jego interpretacja zyskała kolejne warstwy. Cały spektakl to niesamowicie duży ładunek emocjonalny i to, że potrafi go dźwigać tyle razy pod rząd jest dla mnie niesamowite
Marcin stworzył postać, z którą może utożsamić się wielu, nawet jeśli nie komponujemy musicali i nie jesteśmy w podobnym wieku. Idealnie oddał rozterki Jona, jego miłość do swojej pracy połączoną z frustracją, ambicje i nadzieje oraz skomplikowane relacje z przyjacielem i ukochaną. Jon chwilami wkurzał, ale dawało się go zrozumieć i kibicować mu, by odniósł sukces. Do tego głos Marcina sprawiał, że każda piosenka była swoistym przeżyciem.
Ta rola jest jak stworzona dla niego. Marcin, jako Jon, w tym krótkim spektaklu, wyraża całą gamę emocji, wciągając widzów w uczuciowy rollercoaster, rozwijając przed widzem swój wachlarz umiejętności aktorskich i bogatą mimikę twarzy. W warstwie muzycznej jak zwykle zachwyca i porusza. Perfekcyjnie poradził sobie z tą bardzo trudną rolą, w której w dodatku widz jest na wyciągnięcie ręki i nie ma za czym schować ewentualnych niedociągnięć.
Za sprawienie, że znalazłam w sobie cień empatii dla najbardziej egocentrycznego, skoncentrowanego na sobie, niewrażliwego i antypatycznego bohatera wszystkich musicali, które znam. Oczywiście też za przepiękny wokal i lekkość gry aktorskiej.
Rola, w której aktor musi pokazać pełen koloryt emocji przy bardzo bliskim kontakcie z widzem, do tego bardzo wymagająca wokalnie. Rola, która jeśli nie zadziała, może położyć cały spektakl. Ale jeśli zadziała może być cudownym pokazem talentu aktorskiego. Na szczęście Marcinowi Francowi udało się stworzyć spójną, poruszającą i doskonale zaśpiewaną kreację.
Rola kompletna, zjawiskowa. Marcin jest Jonem, we wszystkich stadiach jego emocji. Rozdziera serca (ale jak!), bawi i śpiewa absolutnie rewelacyjnie. Chemia ze wszystkimi aktorami niesamowita.
Myślałem, że ten aktor mnie nie zaskoczy. Że już naprawdę pokazał w pełni swój kunszt i tak jest mistrzem. Cóż… myliłem się. Jego gra aktorska z każdym kolejnym spektaklem wspina się na wyżyny możliwości. Rozśmieszy cię, a jak będzie trzeba to i skutecznie wzruszy i wstrząśnie. Śpiewa jak zwykle bez najmniejszych nieczystości. Wszystko przemyślane i dopracowane co do sekundy.
Maciej Pawlak – Jon – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Jest absolutnie naturalny i prawdziwy we wszystkich emocjach Jona, we wszystkich zawirowaniach życiowych, jakie przechodzi. Miejscami wchodzi w bezpośredni kontakt z widzem – wtedy możemy podziwiać jego autentyczność, talent komediowy, pewien dystans do siebie i do postaci. Jednocześnie – jak już kiedyś pisałam – ten Jon daje się lubić nawet wtedy, gdy w imię sztuki odcina się od ludzi. A momenty dramatyczne oraz trochę niejednoznaczny finał przeżywam razem z nim – zwłaszcza na tej scenie, gdy mamy go na wyciągnięcie ręki i widać każdą najmniejszą łzę
Maciek Pawlak po raz kolejny udowodnił, że jest wybitnym aktorem. Rola Jona jaką wykreował w Tik tik bum jest aboslutnie fantastyczna. Aktor przez cały czas trwania spektaklu nie schodzi ze sceny to wokół niego toczy się akcja. Potrafi opowiedzieć swoją historię w sposób naturalny jakby wogóle nie grał. W przeważającej większości jest zabawny i komiczny, ale potrafi też wzruszyć do łez.
Maćkowy Jon wprowadza widza w swój świat razem z nim przeżywamy frustrację pracową trudność związana ze zmianą ”trójki z przodu”, radość, złości, bezradność w relacji z Susan, radości, trudności i smutek z Michaelem. Zaprasza do swojego świata wystawia serducho na dłoni i my patrzymy co tam się dzieje…
Od pierwszych słów i jego pojawienia się na scenie mamy wrażenie, że to nie po prostu rola, Maciek staje się Jonem z krwi i kości. Jego wrażliwość i chłopięcy urok sprawia, że czujemy razem z nim jak ciężko jest mu się zmierzyć z wejściem w 30stkę i końcem młodości. Wzruszająca jest relacja Maćkowego Jona zarówno z Susan jak i Michaelem, gdzie każda z tych relacji ma inną dynamikę, ale obie wydają się bardzo realne przez odpowiednio zbudowane napięcie, grę ciałem oraz mimikę twarzy.
W tym spektaklu każdy aktor wnosi do swojej postaci coś, co sprawia, że jest jedyna i niepowtarzalna. I każdy robi to świetnie. Jednak to energia i talent Maćka sprawiły, że wracam na ten spektakl i będę na niego wracać. Od wokalu po aktorstwo wszystko jest bezbłędne i oczarowuje widza.
Widziałem Maćka w tej roli w pierwszych dniach premierowych i już wtedy był świetny, ale po kilku miesiącach poczuł się w niej tak swobodnie i tak wszedł w skórę Jona, że odpłynąłem w jego opowieść totalnie. Za tą prawdę, wzruszenie, dowcip, magię, kiedy zapomina się zupełnie że jest się w teatrze.
Zastanawiam sie czasem, czy jest rola, której Maciek nie udźwignie. Jeszcze sie chyba taka nie znalazła. On po prostu jest Jonem, z tym lekkim zakłopotaniem, komediowością, chaosem, przemyśleniami. Daje z siebie wszystko aktorsko, a wszystko uzupełnia głosem, który nie ma sobie równych. Widać to na przykład jak coś się w spektaklu nie uda i trzeba improwizowany – ani na sekundę nie wyjdzie z roli i będzie działał beż zastanowienia, naturalnie.
Najlepszy aktor drugoplanowy
Wojciech Daniel – Andrzej Kopernik – Kopernik – Opera Krakowska
Co piszą widzowie:
Aż błyszczy w tym spektaklu, nie można oczu oderwać. A biorac pod uwagę pozostałe nazwiska w obsadzie – to bardzo dużo znaczy. Zdobywa sympatię widzów w scenach mówionych, szelmowskim uśmiechem zachęca w weselszych utworach oraz rozdziera serca w tych nieco cięższych. Pełen pakiet emocji!
Wojciech Daniel stworzył jedną z ciekawszych, jeśli nie najciekawszą postać w tej sztuce. Doskonale pokazał jego skomplikowane uczucia wobec brata i wuja, dramatyzm postaci, ale też jego dobre serce i aspekt komediowy. Był takim promyczkiem wśród obsady.
Wojtek sprawił, że postać Andrzeja mocno się wyróżniała w tym spektaklu – stworzył po prostu spójnego bohatera z krwi i kości. Do tego świetnie śpiewa.
Maciej Dybowski – Michael – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Choć dopiero na końcu dowiadujemy się o motywacjach jego postaci coś więcej, od początku ma pewną tajemnicę i smutek w oczach, nawet wtedy, gdy teoretycznie wygłupia się razem z Jonem. Samo to robi już bardzo dużo. A co do wokalu i tańca nie mam nic do zarzucenia – “Czy to jest to” wbiło mnie w fotel. W pierwszoplanowych rolach dużo mamy takich subtelnych, trójwymiarowych kreacji, ale życzyłabym sobie więcej takich mistrzów drugiego planu.
Genialna zagrana rola zarówno Michaela jak i wszystkie pozostałe. Fenomenalny głos, świetny kontakt z obsadą i widownią, niesamowite poczucie humoru i umiejętność wzruszenia do łez.
Maciej daje z siebie wszystko, jest bardzo charakterystyczny i wyrazisty, ale równocześnie przy mnogości postaci jakiś musi zagrać i prędkości z jaką musi je zmieniać na potrzeby scenek odgrywanych w spektaklu okazuje całą gamę swoich umiejętności. Dodatkowo kipi tak samo szczerą wrażliwością jak niespożytą energią.
Jednocześnie przezabawna rola komediowa jak i świetna rola dramatyczna; Dybowski świetnie buduje postać od pierwszej sceny, ale naprawdę chwyta za serce, gdy wyznaje prawdę o swojej chorobie
Michael… i ojciec, i Rosa i jeszcze parę innych. To bycie kameleonem wychodzi mu świetnie i nawet nie poznałam jego głosu kiedy ten jeden raz to on był Rosą. Wróćmy jednak do Michaela, którego emocje i rozterki tak dobrze oddaje Maciek na scenie. Moment, w którym przyznaje się do choroby ściska za serce. Razem z Jonem na scenie tworzy niesamowity duet i na prawdę wiarygodny obraz przyjaźni.
Płynnie przechodzi między rolami (a ma ich kilka w spektaklu), jest uważny na scenicznych partnerów. B.rzetelna praca nad rolą.
Piotr Janusz – Michael – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Pierwszy raz Piotrek tak mnie swoją kreacją poruszył. Delikatność i uwaga, z jaką zagrał postać Mike’a, wbija w fotel. Jak pierwszy raz usłyszałam cicho ale z ogromną mocą wypowiedziane przez niego zdanie „Wiem, że jestem chory i nie wyzdrowieję” , zabrakło mi tchu. Świetny w tej roli!
Zagrany i zaśpiewany znakomicie. Z początku byłem nastawiony lekko sceptycznie, ale bardzo szybko zmieniłem zdanie. Piotr świetnie spisał się w tej roli.
Piotrek super wciela się w rolę Majkela. W jego oczach odbija się naprawdę wiele emocji, w momencie, gdy mówi o tym, że jest (spoiler alert) chory i nie wyzdrowieje. Wspólne sceny z Jonem bawią do łez. Jest w tej roli wrażliwy, ale nie przerysowany. PS. Jako sprzedawca ptysiów kradnie show!
Piotrek wydaje mi się tutaj bardzo naturalny. Miałem dużą zagwozdkę czy wskazać tutaj jego czy Macieja Dubowskiego. Każdy z nich wykreował tę postać we własny bardzo charakterystyczny sposób. I uwielbiam ich obu. Ale jakoś tak gdy myślę o tej postaci, widzę Piotrka jak wespół z Jonem tańczy, śmieje się, jest zmęczony po podróży i mówi głównemu bohaterowi o swojej chorobie. Widzę wszystko to, co dzieje się w tym spektaklu i Michael w mojej głowie jest tajemniczy, czasami spokojny, czasami radosny i czuły i zawsze ma twarz Piotrka Janusza.
CUKIER CUKIER CUKIER DAJE TO COŚ no po prostu rola stworzona pod niego, a właściwie kilka ról, bo także ojca Jona czy sklepikarza
Bo jest świetny na drugim planie, wspiera w spektaklu, pomagając wynieść go jeszcze wyżej
Maciej Pawlak – Patryk – Wirujący seks. Polskie love story – Teatr Rampa
Co piszą widzowie:
Patryk kradnie całe show w tym spektaklu, mimo że w drugim akcie jest go malutko, to jego wokal i taniec to to co zostało ze mną po zobaczeniu tego musicalu. Niesamowity człowiek.
Maćkowe bioderka po prostu muszą zostać pochwalone 🙂 Maciek śpiewa cudownie i tańczy niesamowicie, ten moment gdzie scena jest tylko jego mogłaby trwać godzinę i dalej by się nie nudziła. Patryk zagrany przez Maćka tworzy genialną chemię z Manią, ich ruchy i spojrzenia wywołują dreszczyk emocji i nadziei na coś więcej, a ich relacja przywodzi na myśl wakacyjne romanse.
Maciek wypada rewelacyjnie w tej roli – świetnie wpasował się w klimat spektaklu. Wykonanie „Private Dancer” niesamowite!
Co tu dużo pisać, trudno od Maćka oderwać wzrok przez cały ten czas kiedy jest na scenie.
Piotr Płuska – Profesor Abraham Van Helsing – Dracula – Teatr Muzyczny w Łodzi
Co piszą widzowie:
Van Helsing Piotra Płuski jest zdecydowanie niejednoznaczną postacią, targany emocjami i doświadczeniami, z jednej strony bardzo naukowo podchodzi do życia, a równocześnie walczy z własnymi ludzkimi słabościami, które kłócą się z jego rozumem. Jego solówka jest doskonała!
Powagę i rozterki jego bohatera czuć od razu, piękne wykonanie jego utworów
Postać Profesora jest ciekawie zobrazowana przez Płuskę. Mocno wybrzmiewają wszelkie rozchwiania i wewnętrzne dylematy zwłaszcza przy tak dobrych osiągnięciach wokalnych.
Maciej Zaruski – Cosmo Brown– Deszczowa piosenka – Teatr Muzyczny w Poznaniu
Co piszą widzowie:
Maciej Zaruski jako Cosmo jest rozbrajający. Jego pojawienie się na scenie wywołuje uśmiech na twarzy. Aktor ten ma niesamowite wyczucie komiczne i świetnie czuje się na scenie. Bardzo dobrze poradził sobie z tą rolą, zarówno aktorsko, jak również tanecznie i wokalnie.
Maciek to obsadowa perełka tego spektaklu. Rola stworzona i zagrana po prostu w punkt. Choćbym chciała – nie ma się do czego przyczepić.
Wybitny, genialny, fenomenalny… Te wszystkie słowa i tak nie starczą by oddać geniusz Macieja.
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa
Małgorzata Chruściel – Anna z Kleve – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Gośka w spektaklu Six wspaniale wykreowała postać jednej z królowych Anny z Kleve. Jest to królowa, która pozornie miała najwięcej szczęścia jest zadowolona z życia w luksusie, a jednocześnie czuje się odtrącona przez króla. Gosia wspaniale uchwyciła odcienie i złożoność jej charakteru. Swoją rolę wyśpiewała i zagrała tak, że podbiła publiczność!
Kobieta rakieta, petarda i wszystkie inne wybuchy, wszystko zamieni w złoto, bo sama nim jest 😁
Wszystkie królowe są wspaniałe, cudownie śpiewają i błyszczą jak gwiazdy, a dla mnie najmocniej błyszczy Gośka. Jej głos idealnie pasuje do dynamicznej piosenki, ma świetną dykcję i widać po niej, że ma prawdziwą frajdę odgrywając Annę z Kleve. Widać to w niesnaskach jakie się pojawiają między królowymi oraz w scenach, gdzie schodzi do widowni czy nawet tańczy i śpiewa w chórkach. Jej mimika jest bardzo plastyczna, jak z najlepszych animacji, świetnie pokazuje cały wachlarz emocji. Dla mnie Gośka jest dosłownie księżniczką Disneya.
Kobieta-dynamit, jej solówka podczas spektaklu zwala z nóg. Takiej charyzmy nie mają nawet królowe za granicą.
Gośka jest wybitną wokalistką i tu nie trzeba nic dodawać, ale w tym spektaklu urzekła mnie najbardziej nie jej niesamowita skala głosu, a doskonała gra aktorska, mimika i wczucie się w postać.
Aleksandra Gotowicka – Anna Boleyn – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Ciężko wybrać miedzy Boleyn a Howard i w zasadzie to chętnie przyznał bym 2 nagrody… Ale jednak Boleyn wygrywa, po prostu najlepiej zagrana rola w całym polskim SIXie.
Fantastyczny wokal i ruch. Znakomita interpretacja postaci. To ogromna przyjemność oglądać ją na scenie.
Fenomenalna gra aktorska, lekka, zabawna; piękny i silny głos w drobnym ciele; fantastycznie tańczy
Natalia Kujawa – Katarzyna Parr – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Mówi się, że królowa jest jedna, ale w tym spektaklu jest ich aż sześć, a aktorek nawet dziewięć. Wszystkie zjawiskowe i wszystkie mega utalentowane. Chciałoby się nominować je wszystkie. Mój wybór padł na Natalię Kujawę, która chociaż nie ma najbardziej spektakularnej piosenki, to wkłada w swój występ całe serce, a jej nieobecność w obsadzie zawsze odczuwam boleśnie.
Natalia to klasa sama w sobie. Idealnie wykreowana rola, która jeszcze szczera, nie jest przesadzona.
Tyle energii ile ma ta kobieta w sobie to jakiś kosmos
Wszystkie królowe zostały świetnie dobrane, ale w moim spektaklu aktorsko najbardziej podobała mi się Natalia w roli Katarzyny Parr. Jej Katarzyna jest bardzo zadziorna i pewna siebie, od początku pokazuje, że nie postrzega siebie tylko jako żonę, ale ma też w sobie sporo ciepła i uczuciowości. Jej głos i mimika są bardzo barwne i kolorowe, zgrabnie przechodzą od siły do spokoju. ,,I don’t need your love” bardzo wzrusza.
Kaja Mianowana – Cathy – 5 ostatnich lat – Teatr Muzyczny Proscenium
Co piszą widzowie:
Kaja Mianowana wydaje się stworzona do tej roli, jakby rola została napisana dla niej. Wykazuje się maksimum wrażliwości, kobiecej delikatności jak również zadziorności a nawet złośliwości. Jest skupiona i ani przez moment nie wychodzi z postaci, co widzowi siedzący na wyciągnięcie ręki z pewnością byliby w stanie zaobserwować. Ma wybitny wokal, który pokazuje w tym zróżnicowanym muzycznie repertuarze. Utworzy zaśpiewane są bezbłędnie a przy tym nie są odśpiewane, są fantastycznie zagrane. Nie ma się jej dość.
Kaja to moje odkrycie tego sezonu. Udźwignęła na swoich barkach cały spektakl. Piosenki nie są łatwe, sceną kameralna, a cały ładunek emocjonalny, który wniosła to dla mnie rewelacja
Kaja Mianowana doskonale udźwignęła set I premiery spektaklu “5 ostatnich lat” Teatru Proscenium. Kaja ma ogromne doświadczenie sceniczne i perfekcyjny warsztat. W tym spektaklu, oprócz zjawiskowo wykonywanych partii Cathy, ujęła mnie mimiką, emocjami i wyrazem twarzy. Zapominałem, że to spektakl, taki to był odbiór. Dziękuję.
Mianowana zachwyca od pierwszej minuty spektaklu. Perfekcję wokalną łączy ze świetnym aktorstwem, a na jej twarzy maluje się multum emocji, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Dzięki bliskości aktorów widownia widzi jak na dłoni jej cierpienie, ale i radość. A przecież Mianowana mistrzowsko odgrywa zarówno zgorzkniałą, załamaną kobietę, która właśnie zamknęła drzwi za swoim odchodzącym mężem, jak i młodziutką, podekscytowaną dziewczynę, wracającą z pierwszej randki.
Mimika twarzy i gra oczami Kai to coś czego długo nie zapomnę 🙂
Ona po prostu jest Cathy, nie wiem co mam jeszcze dodać. Delikatne gesty, mimika twarzy, oczy… to wszystko da się zobaczyć dzięki specyficznej scenie i malutkiej widowni i to robi robotę. Nie ma tutaj cienia udawania
Piękna, wzruszająca, magiczna a przy tym ludzka – taka jest Cathy w wykonaniu Kai. Czuję jej ból, czuję jej szczęście, niepewność, ambicję i frustrację… Tylko wybitna aktorka zapewni tyle emocji podczas tak intymnego spektaklu jak 5 ostatnich lat.
Za piękno, wrażliwość, cudowny głos. Mój największy zachwyt tego sezonu.
Kaja swoją emocjonalnością po prostu mnie kupuje!
Delikatna i silna. Wzruszająca. I ten wokal… Piękna rola.
Anastazja Simińska – Cathy – 5 ostatnich lat – Teatr Muzyczny Proscenium
Co piszą widzowie:
Bardzo trudna rola w bardzo kameralnym spektaklu. Niezwykle trudne piosenki zaśpiewane perfekcyjnie z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Cathy od początku spektaklu zostaje nasza przyjaciółka i jesteśmy z nią całym sercem. Pani Anastazja to mistrzyni – potrafi zaśpiewać wszystko i wejść perfekcyjnie w każdą rolę. To może szczegół ale osobiście byłam też pod wrażeniem robienia sobie samej na żywo makijażu na scenie!
Aktorsko i wokalnie wgniotła mnie w fotel, Jest to bardzo wymagające repertuar blisko publiczności i dała radę
Ciary, ciary i jeszcze raz ciary. Nie mam słów! Przepięknie!
Zagrała postać Cathy tak, że człowiek czuje, jakby ją znał. Mocno rezonuje ze mną ta postać w interpretacji Anastazji. Mogłabym się zaprzyjaźnić z jej Cathy. Delikatną i silna zarazem, wrażliwa i kochająca, ale walcząca też o siebie.
Najlepsza aktorka drugoplanowa
Anna Lasota – Lina Lamont – Deszczowa piosenka – Teatr Muzyczny w Poznaniu
Co piszą widzowie:
Anna Lasota niesamowicie poradziła sobie z wymagającą rolą Liny. Miała z pewnością niełatwe zadanie, żeby utrzymać nienaturalny ton głos przez cały spektakl. Lina w jej wykonaniu wypada rewelacyjnie, jej zachowanie w niektórych scenach wywołuje śmiech, w innych sytuacjach z kolei ma się ochotę jej współczuć.
Fenomenalna aktorka. Wykreowała postać, która bawi do łez, jest do bólu charakterystyczna (przez swój głos), nietuzinkowa i totalnie wybijająca się przed szereg. I tak dokładnie powinno w tym spektaklu być. Nic dodać, nic ująć.
Anna Lasota miała niełatwe zadanie (mówienie nienaturalnym tonem głosu), ale niesamowicie poradziła sobie z rolą Liny.
Widać, że pani Anna włożyła dużo pracy do stworzenia postaci. Szczególnie jestem pod wrażeniem jak można przez cały spektakl mówić i śpiewać ze zmienionym głosem.
Za mistrzowską robotę pod względem aktorskim, za utrzymanie przez cały spektakl piskliwej barwy głosu i to zarówno podczas mówienia jak i śpiewania.
Anastazja Simińska – Susan – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Anastazja pokazała się z zupełnie nowej strony w tej roli i to pod każdym względem. Wokalnie będzie jak burza, a emocjonalnie daje sobie luz, który z kolei przynosi jej zupełnie nową świeżość i szczerość. Przez formułę spektaklu gra parę postaci w krótkich etiudach, a każda z nich choćby i zagrana przez 2 minuty jest wyrazista i kompletnie oryginalna. Świetny pokaz warsztatu musicalowego.
Choć centrum spektaklu jest Jon, Susan odgrywa bardzo ważną rolę w jego drodze w TTB. Aktorka musi w bardzo krótkim czasie pokazać złożoność relacji jaka łączy jej bohaterkę z Jonem, a także umotywować wszystkie decyzje jakie Susan podejmuje w spektaklu. Jest to trudne zadanie, ale Anastazja robi to wszystko z pozorną łatwością, której nie sposób nie podziwiać. No i jak zwykle jest doskonała wokalnie.
Dziewczyna jest niby tylko tłem dylematów głównego bohatera, ale tym bardziej wymagającą jest rola Susan. Simińska nie tylko doskonale śpiewa, ale też pokazuje wielką dojrzałość aktorską.
Anastazja z niezwykłym wdziękiem wciela się w kolejne postaci w TTB. Jej solówka wciska w fotel! Ten głos zdecydowanie zasługuje na wszystkie nagrody świata!
Genialna rola (a właściwie niejedna), wokal, gra aktorska, chemia (nie tylko romantyczna) z pozostałymi bohaterami. Fantastyczna pod każdym względem.
Susan Simińskiej jest zdecydowana i wie czego chce. Jej wykonanie come to your senses powala na łopatki, podobnie jak jej kłótnia z Jonem. Simińska zręcznie skacze między rolami (scena w restauracji to majatersztyk), jej Rosa jest genialna, a oglądanie tej artystki to sama przyjemność
Wspaniałe wiele ról w ramach jednego spektaklu, wzruszająca i “surowa” relacja z Jonem jako Susan. Pięknie, bezbłędnie.
Za wszystkie wcielenia podczas tego musicalu, zmysłowość w “Zielonej Sukience”
Maria Tyszkiewicz – Susan – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Ma dziewczęcy urok, którym bardzo pasuje do chłopięcego uroku Jona i widz jest w stanie dojrzeć między nimi dużo podobieństw i wczuć się w ich relację. Równocześnie szuka czegoś więcej i chce czegoś więcej od życia. Sceny, w których najpierw delikatnie a później mocniej próbuje to uzmysłowić Jonowi, są odegrane bardzo wiarygodnie. Dodatkowo Marysia zabawnie odegrała role agentki Jona oraz dziewczyny grającej w Superbii, są to bardzo odmienne role, a w każdej Marysia daje sporą dozę humoru i uroku.
Maria Tyszkiewicz jako Susan w “Tik Tik Bum” oczarowała swoją głęboką i wielowymiarową kreacją. Jej umiejętność oddania zarówno subtelnych emocji, jak i intensywnych momentów sprawiła, że postać Susan stała się wyjątkowo autentyczna. Dodatkowo, jej umiejętność w odgrywaniu innych, mniejszych ról (np. Karessa) znacząco wzbogaciła cały spektakl.
Maria Tyszkiwicz perfekcyjnie zagrała zarówno Susan, jak i wszystkie pozostałe postaci, w które wciela się w spektaklu. Potrafi być przekomiczna i niesamowicie liryczna. Ma też oczywiście niesamowity głos o bardzo ciekawej rzadko spotykanej barwie. Come To Your Senses w jej wykonaniu brzmi nieziemsko i oczywiście zawsze jestem pod wrażeniem tego jak perfekcyjnie aktorzy Tik Tik Bum wykonują utwór Therapy!
Podobnie jak w poprzedniej odpowiedzi jest tu łączenie różnych ról i bardzo różnych stanów emocjonalnych postaci, które tutaj akurat zmieniają się w okamgnieniu, bo różne są w tych scenach relacje z głównym bohaterem. Aktorka musi być wszędzie i zawsze, z dramatycznej sytuacji przejść błyskawicznie w komediową, zawsze wiedzieć dokładnie gdzie jest i kiedy (zwłaszcza przy połączonych postaciach Susan i Karessy), a do tego u tej pani jest wszystko cudownie dopasowane głosowo. Majstersztyk.
Powala zarówno krystalicznym głosem jak i podejściem aktorskim do roli; jej Susan to postać o wielu twarzach, jednocześnie zakochana dziewczyna, jak i realistka, która wie, kiedy trzeba przestać się oszukiwać.
Marysia bardzo spodobała mi się w roli Susan. Świetna zarówno wokalnie, jak i aktorsko, no nie ma się do czego przyczepić 😉 Wyróżnia się wyjątkową naturalnością i swobodą w “poruszaniu się” w tej roli.
Bo Marysia jest wybitna, widziałem w paru wcieleniach, w każdym zachwycała swoim talentem i podejściem na scenie… A.przy tym sprawia wrażenie jakby doskonale się bawiła.
Najlepsza solówka męska
Marcin Franc – Dlaczego? – Jon – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Piosenka-definicja tego świetnego spektaklu. Marcin niesamowicie maluje przed nami historię relacji Jona z Michalem, bardzo przekonująco zadając nam-widzom pytania o sens codziennej walki o siebie i swoje życia. Niewyobrażalnie wzruszające wykonanie, które w kontekście spektaklu wyciska łzy i rozwala swoją autentycznością. Marcin brzmi w tym zjawiskowo.
Wielka moc w głosie, ogrom emocji, od których trzęsie się nie tylko sklepienie małej sceny, ale i serduszka widzów. To kunszt sztuki wokalnej i aktorskiej Marcina Franca, z którego wydaje się zostanie zapamiętany na lata. Mistrz!
Utwór jest bardzo trudny i bardzo emocjonalny. Jest też dość długi i wymaga długiego utrzymania uwagi widzów. Oczywiście jest też ogromnie wymagający wokalnie a pan Marcin śpiewa go perfekcyjnie.
Ta piosenka to emocjonalny hardcore i w niej Marcin jest nie do pobicia. Sposób, w jaki to śpiewa, emocje, jakie pokazuje zawsze sprawiają, że szczęka opada z wrażenia.
Rozdzierające wykonanie pełne zarówno tęsknoty za dawnymi czasami i strachu przed przyszłością
Przepiękny, poruszający punkt kulminacyjny tego wspaniałego spektaklu. Ładunek emocjonalny w głosie Marcina jest niesamowity. Trafia prosto w serce i zostaje w nim na długo.
Najbardziej chwytający za serce utwór, do dziś jak myślę o tym wykonaniu szklą mi się oczy.
Maciej Pawlak – Dlaczego? – Jon – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Maciek Pawlak to jeden z najwybitniejszych polskich aktorów musicalowych. W “Tik Tik Bum!” w piosence “Why” porusza swoim wbijającym w fotel wykonaniem i niezwykłym wokalem. Jego interpretacja była tak wzruszająca, że każdy widz mógł odczuć głębię jego przeżyć. To była solówka, która pozostawia trwały ślad w sercach publiczności.
Utwór, w którym dowiadujemy się więcej o przeszłości Jona i Michaela, poznajemy początek ich relacji oraz źródło inspiracji i marzeń Jona. To wszystko jest zaśpiewane i zagrane w sposób najpierw radosny a potem bardzo wzruszający. Słuchając głosu Maćka i patrząc na jego mimikę mamy wrażenie jakby to była jego własna historia.
Aktorstwo Maćka podczas wykonywania tego utworu to coś wyjątkowego. To, w jaki sposób pokazuje w niej targające bohaterem emocje… no mega
Maciej w tym utworze porusza duszę.
Nie zmieniłabym w tym wykonaniu ani jednego dźwięku.
Maciej Pawlak – Private Dancer – Patryk – Wirujący seks. Polskie love story – Teatr Rampa
Co piszą widzowie:
Solówkę Maćka widziałam już 3 razy za każdym razem robiła na mnie wieksze wrażenie pod względem wokalnym i choreograficznym. Najważniejsze jest jednak przesłanie tej piosenki, które idelanie pasuje do sytuacji życowiej Patryka, a które Maciek wyśpiewał perfekcyjnie. Maćka głos wzrusza i powoduje ciarki!
To jest istne WOW! Tak silny głos i to co nim robi, potem tańczy, wykonuje akrobacje i jakby nigdy nic śpiewa dalej bez cienia zadyszki.
Każdy wychodził śpiewając time of my life, ja nie mogłam przestać myśleć o wykonaniu Maćka piosenki Tina Turner, coś niesamowitego.
wooooow, kultowa piosenka zaśpiewana przez genialnego artyste.
Piotr Płuska – Wynaturzenie nie da zbawienia – Profesor Abraham Van Helsing – Dracula – Teatr Muzyczny w Łodzi
Co piszą widzowie:
Zapadające w pamięć wykonanie, świetny, mocny głos, który bardzo pasuje do postaci i przekazu piosenki. Opadła mi szczęka w trakcie tego numeru w spektaklu. Gdyby powstała płyta z Draculi to wiem, że często zapętlałabym to wykonanie tej piosenki.
Pięknie oddawała dylemat bohatera, przyjemna w odbiorze, śpiewana pięknym męskim głosem
Jeszcze kilka dni po premierze nuciłam pod nosem.
Najlepsza solówka żeńska
Marta Burdynowicz – Miłość jak głaz – Jane Seymor – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Marta Burdynowicz jako Jane Seymor wyśpiewała perfekcyjnie swoją hostorię! Jest to najbardziej wzruszająca piosenka spektaklu, bardzo liryczna i wymagająca potężnego głosu z umiejętnością przekazania emocji. Marta to wszystko ma i wspaniale operuje swoimi walorami 🙂
Marta Burdynowicz w “Six” z piosenką “Miłość jak Głaz” po raz kolejny olśniła swoim niesamowitym wokalem i emocjami, które naprawdę poruszyły. Jej interpretacja wywołała ciarki na całym ciele i sprawiła, że dosłownie czułam każdą nutę. To była solówka, która na długo zostanie w pamięci! <3
Wcześniej nie byłam wielką fanką tej piosenki, ale przy tym wykonaniu siedziałam jak zahipnotyzowana. Publiczność ze sporym opóźnieniem zaczęła bić brawo, bo wszyscy byli tak zaczarowani. 10/10
Marta w tej solówce może pokazać siłę swojego głosu. Jest to piękne i wzruszające wykonanie.
Pierwszy raz doceniłam ten utwór.
Porusza do łez, piękny wokal przyprawiając o ciarki.
Małgorzata Chruściel – Do stóp – Anna z Kleve – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Cały Six jest niesamowity i wybić się na tle pozostałych solówek to nie lada sztuka. Gosi się to udało i to z piorunującym efektem. Siła, przekór, pazur, jakość, charyzma.
Gosia to istna petarda na scenie! Jej fantastyczny głos idealnie pasuje do tej piosenki.
Gośka rozgrzewa do czerwoności całą widownię tą piosenką. Jest idealna w niej.
Gośka to petarda w każdej roli, jakiej się dotknie, nic więc dziwnego, że ta piosenka w jej wykonaniu zwraca uwagę!
Po prostu uwielbiam ten utwór, jest bardzo rozrywkowy i humor wręcz się z niego wylewa. A wykonanie Małgosi? Cóż… Ona nie zawodzi, po prostu pierwsza liga.
Super energia, bardzo ten utwór ze mną rezonuje, a wykon to oczywiście wisienka na torcie.
Anastazja Simińska – Zmysły odzyskaj – Susan – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Dawno żaden kawałek od czasów Aidowego „Zawiłego losu” nie poruszył mnie tak mocą tekstu i wykonania jak utwór „Zmysly odzyskaj” Anastazji Simińskiej. Milion emocji, wzruszeń, sprzecznych pędzących myśli i pragnień. Bardzo wymowny kawałek ogromnie emocjonalnie zinterpretowany. Za każdym razem powala mnie swoją głębią, smutkiem i jednocześnie płynącą z niego nadzieją. Brawa!❤️
Kocham głos tej przezdolnej Kobiety – wywołuje u mnie ciary, wzbudza wszelkie ukryte emocje a kiedy dodam do tego naprawdę dobry tekst to mamy przepis na majstersztyk.
Wybitnie zaśpiewana.
Genialne wykonanie niełatwego utworu, wszystkie emocje zagrane idealnie. Nic dodać, nic ująć.
Cudowny wokal. A do tego to przejście z jednej postaci w drugą, no genialna jest!
Anastazja Simińska – Wciąż cierpię – Cathy – 5 ostatnich lat – Teatr Muzyczny Proscenium
Co piszą widzowie:
Bardzo trudny utwór otwierający spektakl i moim zdaniem decydujący o tym, czy widzowie przywiążą się do Cathy czy nie. Wzruszyć do łez już podczas pierwszych minut spektaklu to mistrzostwo świata! Zaśpiewany i zagrany perfekcyjnie!
Jedno z moich ulubionych wykonań tej piosenki. Cudowne tłumaczenie i piękna głębia w utworze oddana przez Anastazję.
Porusza mnie dogłębnie ten utwór i Anastazja daje w nim takiego czadu że jest to moje ulubione wykonie tej piosenki.
Maria Tyszkiewicz – Zmysły odzyskaj – Susan – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Już cisnęło mi się, żeby wymienić jakiś tytuł z „Six”, ale równie szybko weszło „zmysły odzyskaj, naciskaj, bo bierność błędem jest…”. Popis Marysi, który jest też „popisem” w musicalu Jona ma w sobie tego pazura, o którym pamięta jeszcze po spektaklu. Poza tym to bardzo chwytliwy kawałek.
Marysia swoim głosem czaruje publiczność, najpierw cicho i delikatnie, z czasem coraz mocniej i głośniej. Mimo że jest to dość wolny utwór to ma dużą moc, zarówno pod kątem pięknego głosu jak i emocji.
Jak dobrze pamiętam to na polski Zmysły Odzyskaj. Ciary za każdym razem!
cudowny utwór doskonale prezentujący możliwości wokalne aktorki
ciaaaary za każdym razem
Najlepszy duet
Agnieszka Przekupień i Marcin Franc – Wenus i Mars – Anna i Mikołaj – Kopernik – Opera Krakowska
Co piszą widzowie:
Postawić te dwa głosy w jednej piosence i dać im do zaśpiewania bardzo trudny i wymagający utwór? Przepis na sukces. Ja wiem, że spektakl się średnio przyjął, ale płytę mogliby wydać! Utwory są cudowne
Przepiękny utwór w zniewalającym wykonaniu. Najjaśniejszy muzycznie punkt Kopernika, który powala filmowością i emocjami.
Ta dwójka brzmi ze sobą doskonale! Nie mogłam się zdecydować która “lepiej” wykonuje ten duet z Marcinem, bo obie są mistrzyniami, ale jednak postawiłam na Jagę, ponieważ Ona i Marcin mają w sobie taką… romantyczną chemię idealnie pasującą do tych postaci.
Anastazja Simińska i Maciej Pawlak – Terapia – Susan i Jon – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Bardzo ciężki utwór do wykonania, a Maciek i Anastazja wykonują go genialnie, robiąc wrażenie na widzach.
Ten duet to małe musicalowe arcydzieło.
Anastazja Simińska i Marcin Franc – Terapia – Susan i Jon – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Fenomenalny, komediowy utwór z idealnie pasującą choreografią świetnie nadającą się do przedstawionej sytuacji. Tekst jest przezabawny, pomimo tego, że przecież mamy do czynienia z kłótnią. Jest to podane w taki sposób, że widzowi ciężko traktować ją poważnie. Jednak po minach samych aktorów, ich zacięciu, irytacji, widać, że postaciom wcale do śmiechu nie jest. Towarzysząca temu, stopniowo rozkręcająca się, skoczna muzyka stanowi idealne dopełnienie całości.
Szybkość utworu i wypowiadane słowa tak szybko coś cudownego.
Uwielbiam tą piosenkę i to wykonanie, tak zabawne a tak przy tym prawdziwe. Chyba może się w tym utworze odnaleźć niemal każda para.
Świetne wykonanie świetnego numeru.
Anastazja Simińska i Marcin Franc – Zielony sen – Susan i Jon – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Chemia, chemia i jeszcze raz chemia. To bardzo niepozorny, lekki duet, ale dzięki niemu rozumiemy ogień relacji Jona i Susan, a przez to rozpad ich związku ma znacznie większy emocjonalny impakt. Marcin i Anastazja sprzedają ten ogień ze 100-procentową wiarygodnością.
Piękne wokale świetnie dopełniały się, aż można było uwierzyć w chemię między aktorami.
Dla mnie jest naj. Uwielbiam ich duet.
Bo nie ma lepszego duetu w polskim musicalu, a ich energia jest cudowna
Maria Tyszkiewicz i Maciej Pawlak – Terapia – Susan i Jon – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Bardzo trudny i niezwykle komediowy utwór zaśpiewany bezbłędnie i w niesamowicie wciągający sposób. Nie byłam w stanie oderwać wzroku od pana Maćka i pani Marysi i chłonęłam każdą sekundę tego zakręconego, szalonego i kosmicznie trudnego utworu. Perfekcja!
Dykcyjna i aktorska perełka, zwłaszcza w tym wykonaniu.
Przemocny duet! Choreografia do tej piosenki tylko podbija prześmiewczy kontekst sytuacji.
Super emocje u tej dwójki, komedia w najczystszej postaci, ale też ciągle trzymanie roli
Utwór wymagający świetnej dykcji, w którym oboje aktorzy poradzili sobie świetnie. Widać wiszący między nimi i spór i rozgrywającą się kłótnię. Utwór zaczyna się powoli, ale jest w nim od początku dużo emocji i są one świetnie odegrane zarówno głosowo jak i pod kątem mimiki jak i języka ciała.
Maria Tyszkiewicz i Marcin Franc – Terapia – Susan i Jon – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Nie wiem, co ja mam z tym tik tikiem, ale „terapia” jest już chyba kultowa i polscy odtwórcy ról Jona i Susan perfekcyjnie sprostali wymaganiom. Aktorsko i wokalnie zmietli konkurencję 😅.
Połączenie genialnej gry aktorskie i śpiewu
Ten duet po prostu zwala z nóg całością wykonania: wokalnie, choreograficznie, aktorsko. Jest prześmieszny, ale nie głupi, bo kryje się w nim gorzka związkowa prawda. Niesamowita ilość treści pomiędzy wierszami przekazywana jest niewerbalnie, a rozkręcająca się prędkość utworu wspaniałe stopniuje napięcie.
Trudna piosenka w połączeniu w trudną choreografią, obie wykonane w zabójczym tempie ale perfekcyjnie.
Najlepsza zbiorówka
Eks-żony – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
“Eks-Żony” z musicalu “Six” to prawdziwa petarda, która wbija w fotel i doskonale ukazuje moc zbiorowego występu. Każda z aktorek wprowadza swoją unikalną energię i charakter, tworząc niezapomniane wrażenia. Połączenie wszystkich głosów w tej dynamicznej aranżacji wywołuje ciarki i wciąga widzów od pierwszej chwili.
6 dynamitów na scenie. Cóż to jest za show!!
Aż mnie dreszcze przechodziły, jak tego słuchałam.
Energia, ekscytacja, the best of musicalu Six. Koncertowy charakter i wprowadzenie w spektakl – świetna zabawa!!
Jest ogień! Cała obsada jest genialna – mocne wokale i świetna gra aktorska.
Po prostu królowych jest tylko sześć. Świetne i gorące otwarcie spektaklu. Widz czuje się jak na koncercie, a dziewczyny są tu wprost genialne. Petarda!
Spektakl zaczyna się muzycznym trzęsieniem ziemi i jest nim właśnie Ex-wives. Wszystko od scenografii, przez wokal aż po choreografię buduje uczucie ogromnej ekscytacji i radości z oglądania znakomitego kawałka teatru. A potem jest tylko lepiej!
Świetne otwarcie spektaklu, od razu z przytupem. Bardzo energiczny utwór, idealnie spełniający swoją rolę jako wprowadzenie do spektaklu. Jest moc, a do tego dziewczyny wykonują go bezbłędnie.
House Holbeina – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Rewelacyjna! Nie mam słów!
Utwór prawie porywający do tańca, świetne wykonanie wszystkich aktorek
Wpadające w ucho wykonanie, do którego aż chciałoby się tańczyć
Za energię, potężne głosy, za choreografię.
Rób, a nie gadaj – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Idealne podsumowanie fabuły, historii, przesłania spektaklu. Bardzo dobrze skonstruowana warstwa muzyczna, świetne energetyczne i tchnące optymizmem wykonanie.
No finał po prostu, perfekcyjnie odśpiewany, harmonie super.
Piękna piosenka, niby tylko trzy osoby na scenie, a czuje się jakby był tam cały zespół. Dużo emocji i perfekcyjne zakończenie spektaklu.
Trójka z przodu – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Kapitalna bomba na sam początek spektaklu. Rewelacja!
nie mogę tego opisać słowami, uwielbiam tą energię!
Jak na to patrzysz to już wiesz że będzie genialny spektakl
Świetny utwór którego w jego wykonaniu chciałoby się słuchać w zapętleniu od razu po wyjściu z teatru
W tym sezonie ta piosenka siedzi w głowie najbardziej 😁
Six – Six – Teatr Syrena
Co piszą widzowie:
Fantastyczne wokale, przebojowa choreografia oraz przesłanie tej piosenki sprawia, że zapada w pamięć i wprawia w dobry humor. Mnie zostawiła z poczuciem wzruszenia i satysfakcji po spektaklu, podkreśliła to, jak bardzo bohaterki były silne i walczyły o siebie.
Każda postać przedstawia odmienną wersję swojej historii – niesamowity girl power 🩷 dodatkowo z tak nieziemską obsadą to po prostu musiało się udać ☺️
Są spokojne piosenki, które cicho chwytają za serce, a są takie jak ta, które ma się ochotę wykrzyczeć na całe gardło razem z aktorkami. Syrena dobrała wykonawczynie swojego Six tak idealnie, że w każdej konfiguracji obsadowej scena płonie. Przyznam się, że za każdym razem mam łzy w oczach, kiedy królowe na przekór historii wyśpiewują swoje szczęśliwe zakończenia.
Świetna energia i niesamowite głosy aktorek składają się na ciekawe przeżycie teatralne a zwieńczeniem tego jest ostatnia piosenka – każda z pań brzmi nieziemsko dobrze
Trium kobiecej solidarności, perfekcyjne zakończenie spektaklu
Utwór, w którym królowe zaczynają doceniać siebie nawzajem i cieszyć się z tego, że się znają i że są tak różne. Każda jest inna i wyjątkowa i widz oglądając ten utwór również docenia aktorki grające w spektaklu. Każda z nich ma swoją drogę, która przywiodła ją do tego miejsca, każda ma inną osobowość i inny sposób odgrywania danej królowej, ale wszystkie brzmią fantastycznie i świetnie ukazują różnorodność kobiet a równocześnie ich jedność i bliskość.
Odkrycie sezonu
Piotr Janusz – Michael – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Nie widziałam wcześniej w niczym Piotra i nie miałam pewności, czy go poczuje w tej roli. A bardzo poczułam.
jego Michael w Cukrze szczególnie to coś wspaniałego!!
Genialny aktorsko.
Agata Łabno – Mania – Wirujący seks. Polskie love story – Teatr Rampa
Co piszą widzowie:
Agata Łabno to młoda aktorka od niedawna grająca na deskach teatru Rampa. W Wirującym seksie zagrała główną postać Mani i zrobiła to świetnie. Bardzo podobała mi się jej przemiana z zawsze ogarniającej i rozsądnej Mani w dziewczynę pragnącą żyć emocjami i bez zbędnego balastu w postaci problemów rodzinnych. Jeżeli reżyserzy dalej będą ją obsadzać w tak fajnych rolach to polski musical na tym tylko zyska.
Agatę zobaczyłam po raz pierwszy jako Manię i spodobał mi się jej głos jak również sposób odgrywania postaci, jej postać jest bardzo zdeterminowana i ułożona, a przy tym naturalna i można się z nią utożsamić.
Mania w jej wykonaniu jest rewelacyjna. Agata świetnie radzi sobie aktorsko i wokalnie. Jej wykonanie “Windą do nieba” jest cudowne.
Wykonanie “Windą do nieba” jest niesamowite. Agata bardzo przekonująco wypada w roli Mani.
Kaja Mianowana – Cathy – 5 ostatnich lat – Teatr Muzyczny Proscenium
Co piszą widzowie:
Interpretacja Cathy przez Kaję sprawiła, że zakochałam się po raz kolejny w tym tytule, tej historii. Kaja wniosła w nią świeżość, niesamowity wokal i całkowicie ujęła mnie swoją wrażliwością.
To było moje pierwsze spotkanie z Kają i mam nadzieję, że nie ostatnie. Jestem wzruszona jej grą aktorską jak i wokalem
Wzruszająca gra aktorska, wszystkie emocje były widoczne w oczach, piękny, delikatny, ciepły głos.
Dominik Ochociński – Jamie – 5 ostatnich lat – Teatr Muzyczny Proscenium
Co piszą widzowie:
Z gracją przeprowadza nas przez wszystkie stany emocjonalne. Zaczynając od entuzjazmu i ekscytacji, a kończąc na smutku i załamaniu. A utwór W Tobie ujrzałem coś wykonany łamiącym się głosem naprawdę łapie za gardło.
Zawsze widziałam go w drugoplanowych rolach tutaj miał główną rolę i oczarował mnie.
fajnie było go obejrzeć w głównej roli, jest bardzo fajnym artystą.
Maciej Pawlak – Jon – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Pierwszy raz zobaczyłam Macieja Pawlaka w TTB w listopadzie i od razu dołączył do grona moich ulubionych musicalowych artystów, a krótko później pokazało się “Tides nad times”
Wspaniały aktor musicalowy, który pojawił się w tym roku w kilku bardzo dużych, wymagających rolach! Zwalający z nóg głos, niesamowita charyzma, niezwykła swoboda na scenie i ogromna otwartość na widzów! Genialny aktor!
Maria Tyszkiewicz – Susan – tik, tik… BUM! – Teatr Muzyczny Roma
Co piszą widzowie:
Jakoś tak się złożyło, że nie miałem przyjemności wcześniej widzieć Marii na scenie i muszę przyznać, że była świetna w roli Susan. Zarówno wokalnie jak i aktorsko wypadła znakomicie. Doceniam tym bardziej, że wszystkie postacie tła, grane przez nią, tak mocno się od siebie różniły, od razu było wiadome, z kim w danym momencie mamy do czynienia.
Jej charyzma i zapał do działania to coś niezwykłego. W dodatku bardzo poważnie podchodzi do swoich ról.
Widziałam po raz pierwszy w większej roli i nie da się o niej zapomnieć. Chce się wracać podziwiać ją na scenie.
Oczarowała mnie w tej roli.
Debiut w roli
Natalia Kujawa – Lauren – Kinky Boots – Teatr Dramatyczny
Co piszą widzowie:
Natalia Kujawa w roli Lauren w “Kinky Boots” to debiut, który wstrząsnął sceną! Jej charakterystyczny growl dodał niesamowitej energii postaci, sprawiając, że każdy występ był pełen dynamiki, mimo że było ich zaledwie kilka, ponieważ to było zastępstwo za Anię Szymańczyk. Natalia z łatwością łączyła humor z emocjami, co uczyniło Lauren autentyczną i niezapomnianą.
Natalia świetnie odnalazła się w roli Lauren. Jej wokal i charyzma fantastycznie pasują do postaci, która gra.
Natalia wspaniale weszła w rolę w spektaklu granym już od wielu lat. Wniosła powiew świeżości swoimi umiejętnościami aktorsko wokalnymi.
Wspaniałe wejście w spektakl, świetna wokalnie, a wizualnie totalnie stworzona do tej postaci.
Jakub Wocial – Judasz – Jesus Christ Superstar – Broadway w Polsce
Co piszą widzowie:
Kuba zadebiutował w roli Judasza i było to dla niego zmorzenie się z tą historią od drugiej strony, jest po prostu genialny ciężko mi nawet powiedzieć czy wolę Kuba jako Judasza czy Jezusa.
Wocial jako Judasz absolutnie wbija w fotel. Pokazuje bunt, niezrozumienie i gniew swojego bohatera, poczucie, że został oszukany i wykorzystany w planie, którego nie zrozumiał, ale jednocześnie cierpienie i fascynację Jezusem do samego końca. Chwilami budził współczucie, by potem wydawać się stuprocentowym antagonistą. A jego wykonanie ,,Superstar” jest moim ulubionym, jakie dotąd słyszałam.
Za bardzo emocjonalne podejście do roli.