Mówią, że w zasadzie wszystkie musicale sprowadzają się do jednego – miłości. Najczęściej jest to miłość romantyczna, chociaż zdarza się też rodzicielska czy braterska. Z tym stwierdzeniem oczywiście można się nie zgadzać, nie da się jednak zaprzeczyć, że miłości jest w tym gatunku dużo – a co za tym idzie, dużo jest również pocałunków. Ze świecą szukać musicalu, w którym się nie całują – choć oczywiście te pocałunki są bardzo różne. A że 28 grudnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pocałunku, postanowiłam niektóre z nich opisać. Siłą rzeczy skupię się głównie na tytułach, które w ostatnim czasie widziałam – bo one najbardziej siedzą mi w tym momencie w głowie. Wybrałam trzy, w których te sceny są dość znaczące.

Aida

W historii Radamesa i Aidy najbardziej lubię to, że się rozwija – nie jest to uderzenie pioruna ani w sekundę miłość do grobowej deski. Przechodzą od nienawiści do miłości, chociaż ich pierwszemu pocałunkowi daleko do romantyczności – jest niejako wymuszony przez Radamesa, który chce sprawdzić, czy Aida czuje do niego coś więcej niż tylko pogardę. Przypadkowo przerywa go Mereb, a kobieta ucieka. Co innego drugi pocałunek, ten jest wyczekany przez widza po dość długiej, pełnej napięcia piosence Zawiła gra. Aida, która długo opiera się uczuciom, zwalnia wszelkie hamulce i oddaje się ogarniającej ją namiętności.

Wicked

Kolejny przykład uczucia, które rozwija się w toku spektaklu, to miłość Elfaby i Fiyera. Kiedy dochodzi do ich pierwszego pocałunku, ona jest najbardziej znienawidzoną czarownicą w całym Oz, on dowódcą straży i narzeczonym Glindy. Ich namiętny pocałunek jest podyktowany chwilą i zawarty w piosence As long as you’re mine

Kiss me too fiercely

Hold me too tight

I need help believing

You’re with me tonight.

– śpiewa Elfaba już na samym początku. O tym, że dany jest im tylko ten moment, wiedzą doskonale. Uczucie jednak, które rozwijało się niemal od początku musicalu, które nie miało szans – o czym śpiewa Elfaba w I’m not that girl – teraz wybucha ze zdwojoną siłą, co objawia się właśnie w tym pocałunku. Nie jest im jednak dane nacieszyć się sobą. Tuż po tym następują wydarzenia, które zmieniają Elfabę na zawsze.

Miss Saigon

Musical, który rozpoczyna się w domu publicznym, aż obfituje w sceny pocałunków. Daleko im jednak do romantyczności czy wyrażenia miłości. Nieco inaczej jest w przypadku głównych bohaterów, chociaż ich znajomość zaczyna się od wspólnie spędzonej nocy, opłaconej przez Johna. Trzeba przyznać, ze Miss Saigon jest okraszone pocałunkami niemal w każdej scenie związku Chrisa i Kim, a szczególnie w utworze Księżyc i słońce. A jednak jest jeden pocałunek, który mnie bardzo wzrusza – tuż przed śmiercią Kim, Chris ją całuje. Co ciakawe – nie każdy Chris to robi, dużo chyba zależy od tego, kto Chrisa akurat gra. Przy mojej wizycie w Łodzi to był drugi moment w trakcie spektaklu, kiedy poleciały mi łzy. Ten gest wyraził całą miłość Chrisa wobec umierającej ukochanej.

 

Pocałunki na scenie pojawiają się często, co oczywiście jest przy okazji dużym wyzwaniem dla aktorów. Jeżeli bowiem zabraknie między nimi chemii, będą mieli nie lada trudność do pokonania. Między innymi o tym opowiadają Anastazja Simińska i Andrzej Skorupa w drugim odcinku podcastu, którego premiera już niedługo (pierwszego już można posłuchać).

Macie swoje ulubione pocałunki w musicalach? Uważacie, że takie sceny są potrzebne czy wręcz przeciwnie – są zazwyczaj zbędne w całej akcji? Podzielcie się w komentarzach.