Od małego byłam marzycielką. Miałam bardzo bogatą wyobraźnię i często uciekałam w swój świat. Chciałam być piosenkarką, aktorką, pisarką, mieć wielki dom z basenem, trzy koty i własne studio tańca. Z wiekiem te marzenia przyblakły, a ja zaczęłam skupiać się na życiu z dnia na dzień. Studia, znajomi, praca. Co jakiś czas wspólny wyjazd, jakaś impreza, wyjście. Nie ciągnęło mnie do wielkiego świata, podróżowanie ograniczyłam do granic Polski. Moje życie miało być super. Kiedyś, w odległej przyszłości. A ja nie robiłam nic, by się do tego ideału przybliżyć. I nadal trudno mi uwierzyć, że wszystko do góry nogami wywrócił jeden musical.
Nieoczekiwany rezultat wyjazdu na Erasmusa
To wcale nie miał być przełom w moim życiu. Wyjazd na Erasmusa miał tylko poprawić znajomość czeskiego, a Rodzina Addamsów w Gliwickim Teatrze Muzycznym była kolejną szansą na usłyszenie Sylwii na żywo. To, co stało się później – blog, musicale, podróże, wywiady, nigdy nie pojawiło się nawet w mojej bogatej wyobraźni. A jednak stało się największą przygodą mojego życia.
Jeśli możesz coś wymarzyć, możesz też to osiągnąć
Zaczęłam chcieć od życia czegoś więcej. Powrót do musicali, których nie widziałam przez wiele lat sprawił, że odnalazłam pasję, której przez całe życie szukałam, motywację do dodatkowej pracy, do przełamywania barier i wiarę we własne możliwości. Kiedy niemal nikt nie wierzył, że aktorzy będą chcieli za darmo udzielać mi wywiadów (szczególnie na początku blogowej działalności, kiedy nikt o mnie nie słyszał), ja z drżeniem serca wysyłałam pierwsze wiadomości. Kiedy bliscy uważali, że prowadzenie bloga znudzi mi się po pół roku, ja niedawno przekroczyłam półtora roku blogowej działalności. Kiedy pojawiały się trudności (takie jak sprawa w sądzie), nauczyłam się, że jestem wystarczająco silna, by się im przeciwstawiać. Cały czas towarzyszyły mi słowa Walta Disneya: Jeśli możesz coś wymarzyć, możesz też to osiągnąć. Tak że marzyłam. O tym, że na blogu będą wywiady z niesamowicie zdolnymi aktorami, a ja będę miała szansę porozmawiać z nimi osobiście (spełnione), że będę mogła pojawiać się na premierach musicalowych (spełnione), że nawiążę współpracę z teatrami muzycznymi w Polsce (spełnione).
Because happy is what happens
when all your dreams come true!
Wśród tych marzeń dużą część stanowiły spektakle, które z początku wydawały się nieosiągalne, takie jak Wicked na West Endzie. Na początku blokowały mnie finanse (wydawało mi się, że pobyt w Londynie to niebotyczne sumy) i strach przed nieznanym. Wtedy jednak zauważyłam coś nieprawdopodobnego – kiedy postanowiłam, że muszę to zobaczyć, nagle zaczęły pojawiać się ku temu możliwości. Tanie loty do Londynu, potem informacja od jednej z czytelniczek o day seats, prace dorywcze, żeby doładować budżet. I udało się – zeszłoroczna podróż była jednym z najpiękniejszych przeżyć roku, jak nie całego życia. Moment, w którym siedziałam w pierwszym rzędzie Apollo Victoria Theatre i słyszałam pierwsze dźwięki ukochanego musicalu pozostanie w moich wspomnieniach na zawsze.
A życie toczyło się dalej. Rozwijałam się ja, rozwijał się blog. Spełniałam kolejne marzenia (jak cykl Okiem aktora i świeżynka, która pojawi się w te wakacje), poznawałam cudownych ludzi i wciąż miałam ochotę na więcej. W tym roku zobaczyłam na żywo już piętnaście musicali, czyli w lipcu osiągnęłam cel, na który dałam sobie czas do grudnia. Widziałam też Króla Lwa na West Endzie, a cały weekendowy wyjazd (łącznie z podróżą, noclegiem i biletami) udało nam się zamknąć w 600 zł od osoby. Jak tego dokonałyśmy, dowiecie się już wkrótce.
Patrzę trochę z nostalgią na moje półtoraroczne blogowanie głównie dlatego, że niedługo premiera Rodziny Addamsów. Spektakl zobaczę po prawie dwóch latach, z nieco inną obsadą, zapewne inną scenografią i zmienioną choreografią. Na mojej tablicy korkowej wiszą słowa Victora Hugo: Nic tak nie tworzy przyszłości jak marzenia. A to właśnie dzięki marzeniom jestem teraz w tym miejscu. Moim właściwym miejscu.
Jakie są Wasze ulubione cytaty o marzeniach? Dążycie do tego, żeby je spełniać czy wręcz przeciwnie – biernie czekacie, aż same spełnią się przypadkiem?