Jedną z rzeczy, które najczęściej hamują nas w spełnianiu marzeń, są pieniądze. Chcielibyśmy zobaczyć tyle musicali, zwiedzić tyle miast. Jednak najczęściej zamiast „zobaczę ten musical”, myślimy „kiedyś będzie mnie stać, żeby zobaczyć ten musical”. Wydaje nam się, że jak odłożymy to w czasie, to kiedyś nazbieramy te pieniądze, a musicale nam nie uciekną. Czy aby na pewno? Moje wymarzone Wicked zobaczyłam chyba w najlepszej możliwej obsadzie, bo główne role zagrali Willemijn Verkaik, Suzie Mathers czy Oliver Savile. Obsada musicalu zmieniła się tydzień później. Czas grania niektórych musicali jest ograniczony, więc może się okazać, że zanim nazbieramy bajońskie sumy, które, jak nam się wydaje, są absolutnie niezbędne, po musicalu na londyńskiej scenie już nie będzie śladu. A po trzecie – po co marzenia odkładać na później? One tworzą naszą przyszłość i to niekoniecznie aż tak odległą. Dzisiaj zapraszam Was na niecodzienny wpis – jak tanio zobaczyć musicale w Londynie, a przy okazji zwiedzić trochę miasto.
Podróż
Pierwsza zasada taniego lotu do Londynu – to lot wybiera Ciebie, a nie Ty jego. Z tym faktem musimy się niestety pogodzić. Bardzo trudno będzie Wam znaleźć tani lot na jeden konkretny termin. Tutaj bardzo przydaje się otwartość i planowanie – daty obu moich londyńskich wyjazdów były wyznaczone przez promocje Wizz Air. Dzięki temu jednak udało się naprawdę dużo zaoszczędzić. Ostatnio za przelot z Poznania do Londynu zapłaciłam 98 zł w obie strony. Warto zauważyć – miałam jeszcze ważną kartę WIZZ Discount Club, którą kupiłam rok wcześniej. Kolejna sprawa to dotarcie z lotniska do centrum miasta. Loty najczęściej rezerwowałam z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, dlatego bilety na autobus warto kupić jak najwcześniej. Tym razem zapłaciłam 30 zł w obie strony. Ważna informacja: Easy Bus, którym jechałyśmy z Luton, daje nam godzinny margines w obie strony – możecie wsiąść w autobus zarówno godzinę wcześniej, jak i godzinę później niż widnieje na bilecie. Nam się to przydało, ponieważ przez opóźnienie naszego samolotu, nie zdążyłyśmy na zaplanowany autobus. Pojechałyśmy następnym.
Koszt: 128 zł
Nocleg
Nie oszukujmy się, przy budżetowym wyjeździe możemy zapomnieć o hotelu w centrum miasta. Czy jednak ktokolwiek leci do Londynu, żeby siedzieć w hotelu? Z naszego noclegu korzystałyśmy tylko w nocy – po powrocie kolacja, prysznic i spać, bo każdego dnia trzeba było wstać bardzo wcześnie ze względu na day seats, o których za chwilę. Dlatego nie oczekiwałyśmy luksusów, jacuzzi i śniadania do łóżka. Po raz kolejny sprawdził się serwis Airbnb. Pokój podnajęty od studenta, świetnie skomunikowany, niemal wszędzie miałyśmy bezpośredni dojazd autobusem. Miałam 100 zł zniżki (jak klikniecie w ten link, też taką dostaniecie na pierwszą podróż), dzięki czemu za 3 noclegi zapłaciłyśmy po 120 zł od osoby. W pakiecie był uroczy angielski dżentelmen, Mr Cat. Każdorazowa podróż autobusem to 7,50 zł, podczas całego pobytu przejechałyśmy 5 razy (z Tower Bridge wróciłyśmy pieszo). Kiedy znajdziecie się w centrum Londynu, najważniejsze atrakcje są w zasięgu nóg.
Koszt: 157,50 zł
Bilety
Tu odsyłam Was do wpisu Dominiki, która szczegółowo opisała, jakie są możliwości tanich biletów na spektakle. My wykorzystałyśmy dwie z nich: bilet day seat na Króla Lwa – 100 zł, za tyle samo udało nam się kupić bilety na Dreamgirls, dzięki loterii w aplikacji Today Tix.
Koszt: 200 zł
Jedzenie, kawa i pamiątki
I tu wychodzą największe oszczędności, ponieważ większość jedzenia zabrałyśmy z Polski. Do bagażu podręcznego spokojnie zmieścił się chleb, ser żółty, ogórek, jakieś batoniki. Butelka z filtrem (w trakcie odprawy oczywiście pusta) sprawiła, że nie musiałam kupować wody. Oczywiście nie ma sensu oszczędzać na wszystkim, a z moją słabością do kofeiny i niedoborem snu, sporo pieniędzy, bo prawie 40 zł, wydałam na kawę. Bardzo polecam Wam Pret a Manger, moim zdaniem mają tam jedną z najlepszych kaw, jakie w życiu piłam. Dodatkowe posiłki stworzyłyśmy z zakupów w Tesco. Celowo zrezygnowałyśmy z obiadu, zresztą przy trzydziestu stopniach człowiek aż tak nie odczuwa głodu. Rok temu jednak w bardzo fajnej cenie udało się kupić przepyszne burgery. Osobną sprawą są pamiątki, które chcecie przywieźć. Ja zawsze wracam z pudełkiem herbaty, czasem wysyłam pocztówkę lub kupię coś, co mi przypomni o wyjeździe. To już zależy od Was, ile na takie dodatki chcecie wydać.
Koszt: 90 zł
Zwiedzanie Londynu
A to najfajniejszy podpunkt w naszym budżecie, bo wynosi całe 0 zł. Tyle zapłacicie za zwiedzenie British Museum czy National Gallery, które odwiedziłyśmy w tym roku. Taka sama cena jest za zobaczenie Big Bena, Westminster, Tower Brigde, spędzenie godziny na Trafalgar Square lub spacer wspaniałym Covent Garden. Nic nie płacicie, a możecie dużo zyskać, piękne zdjęcia, wspomnienia i spalony dekolt, bo przecież samo południe to idealna pora na siedzenie przy fontannie.
Koszt: 0 zł
Podsumowanie
Łącznie na weekendowy pobyt w Londynie (wylot w piątek wieczorem, powrót w poniedziałek rano) wydałam mniej niż 600 zł. Oczywiście ceny są podane w przybliżeniu, bo wiele zależy chociażby od aktualnego kursu funta czy kantoru, w którym wymienicie pieniądze. Jestem jednak prostym przykładem na to, że nawet te najbardziej szalone marzenia nie wymagają aż tak dużych nakładów finansowych. Wystarczy, że w naszej głowie pojawi się cel, a my zrobimy wszystko, żeby go osiągnąć. Tak, planuję już następną podróż. West End ma przede mną wiele tajemnic i mnóstwo musicali do obejrzenia. No i nadal nie odwiedziłam peronu 9 i 3/4.
Planujecie wyjazd do Londynu, żeby zobaczyć jakieś musicale? Coś Was zaskoczyło, zdziwiło, a może macie pytania odnośnie do mojego wyjazdu? Wiecie już, jak tanio zobaczyć musicale w Londynie? Piszcie w komentarzach.