Obiektywnie rzecz biorąc, idealna obsada nie istnieje. I nawet nagrody przyznawane artystom za daną rolę nie sprawią, że jedna osoba zostanie jedynym słusznym i właściwym odtwórcą. Odbiór jest przecież bardzo subiektywny. Sama często łapałam się w rozmowach ze znajomymi, że w jednej roli za idealną obsadę uważaliśmy dwie zupełnie różne osoby. Postanowiłam jednak podzielić się z Wami moimi ideałami, czyli aktorkami, które według mnie w swoich rolach są doskonałe. Nie mam i raczej nie będę miała rankingu ogólnego najlepszych aktorek musicalowych, bo lista byłaby bardzo długa i nieuszeregowana. Ta też z pewnością nie jest zamknięta – w Polsce jest nadal wiele tytułów, których jeszcze nie widziałam, więc z pewnością z biegiem lat będzie się systematycznie powiększać. Ułożona jest alfabetycznie – wszystkie aktorki tak lubię w ich rolach, że szeregowanie ich nie miałoby najmniejszego sensu. Zapraszam Was do czytania.

Sylwia Banasik – Kim – Miss Saigon

Odkąd obejrzałam rocznicową wersję Miss Saigon, musical ten zajął w moim sercu wyjątkowe miejsce. Nie posiadałam się z radości, gdy oznajmiono, że po latach wróci do Polski. Oczywiście od samego początku świat musicalowy głowił się, kto zagra główną rolę. Kim jest jedną z trudniejszych kreacji musicalowych, jest niemal przez cały spektakl na scenie, musi odnaleźć się w wielu różnych songach, a także – przekonać widza o miłości zarówno do Chrisa, jak i – może tej o wiele trudniejszej – do syna. I chociaż obie polskie Kim uważam za naprawdę dobry wybór, to jednak Sylwia swoją Kim podbiła moje serce. Nie tylko wokalem, którego fanką jestem od lat, lecz także poprowadzeniem całej roli. Emocjami, które są w Kim, jej przeżyciami, bólem i przede wszystkim relacją z małym Tamem. Za każdym razem, kiedy wracam na Miss Siagon, planuję wyjazd tak, aby to ona była w obsadzie.

Marta Burdynowicz – Maria Patryk – Zakonnica w przebraniu

To było moje pierwsze spotkanie z Martą na scenie. Już wtedy wiedziałam, że z pewnością nie ostatnie. W Marii Patryk zachwyciło mnie wszystko – jej optymizm, podejście do życia, radość (nie mogę się doczekać, żeby 24 grudnia rano wykrzyknąć jak ona: Wigiiiliaaaa), a także rewelacyjny głos. W rolę tej najsympatyczniejszej zakonnicy Marta wkłada wiele, co sprawia, że Maria Patryk przykuwa uwagę i bardzo zapada w pamięć. Tak naprawdę – poza główną rolą i siostrą przełożoną, to właśnie ją najdłużej i najlepiej się pamięta, co podkreśla kunszt tej postaci. Widzów wcale nie jest łatwo rozśmieszyć, a Marta robi to z ogromną łatwością.

Zofia Nowakowska – Sophie – Mamma Mia!

Strach przed polską wersją ukochanych przebojów Abby rozwiał się już w pierwszych minutach spektaklu, głównie za sprawą odtwórczyni głównej roli. Zosia nadała Sophie ogromną lekkość, jeszcze nieco dziecięcy entuzjazm, a przede wszystkim fantastyczny wokal. Po wyjściu ze spektaklu ktoś zapytał mnie, jak mi się podobało, a moja odpowiedź brzmiała: Zosia jest w tym fantastyczna. Było mi przykro, że udało mi się zobaczyć ją tylko raz, bo to jedna z tych ról, które mogłabym oglądać bez przerwy.

Anastazja Simińska – Aida – Aida

Najnowsza premiera Teatru Muzycznego Roma wzbudziła wiele kontrowersji, szczególnie, jeśli chodzi o główną rolę – czarnoskóra Heather Hedley, która za tę kreację otrzymała Nagrodę Tony dla Najlepszej aktorki musicalowej, dysponuje potężnym głosem. Czy na naszym polskim rynku musicalowym znajdzie się aktorka, która partii Aidy podoła? Obawy rozwiały się już w chwili, w której Anastazja stanęła na scenie. Siła, z jaką zaśpiewała, zaskoczyła nawet mnie, a niejednokrotnie byłam świadkiem jej głosowych możliwości. Głos to jedno (zachwycający w każdym utworze, a są one w bardzo różnych stylistykach), ale tą rolą wspięła się na wyżyny aktorstwa. Rzadko wychodzę z teatru tak oszołomiona główną rolą, a właśnie tak było dwa razy, kiedy widziałam ją jako Aidę. Potwierdzeniem niech będzie to, co zrobiłam kilka dni później: kupiłam dwa normalne bilety na Aidę w ciągu najbliższego miesiąca. Oczywiście dwa, w których będę mogła zobaczyć ją w tej roli. Drugi widziany spektakl utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że oglądam na scenie aktorkę klasy światowej. A do kolejnego z niecierpliwością odliczam dni.

Anastazja Simińska – Wednesday Addams – Rodzina Addamsów

Jedyna aktorka, która w rankingu pojawia się dwa razy. Rolą Wednesday jednak kupiła mnie już ponad rok temu i kupowała stale na każdym z sześciu spektakli, które widziałam w Teatrze Syrena. Jej Wednesday zachwyca mnie wszystkim – swoją postawą, chodem, głosem, śpiewem. Świetnie pokazuje emocje, które targają młodą kobietą, gdy spotyka ją nieznane wcześniej uczucie, następnie bunt przeciwko rzeczywistości. Widzimy na scenie, jak Wednesday dorasta. Ta rola nie ma słabych punktów, nie ma nic, co mogłabym jej zarzucić. To chyba powoduje, że mimo iż Rodzina Addamsów gości w Warszawie już od ponad roku, do tej pory nie widziałam innej aktorki w tej roli (a są jeszcze dwie!). Ciągle jednak wychodzę z założenia, że jak coś jest perfekcyjne, to się tego nie zmienia. Dlatego kolejne, siódme już, wyjście na moją ulubioną rodzinkę, planuję znowu, gdy w obsadzie jako Wednesday wpisana będzie Anastazja.

Katarzyna Walczak – Diana Goodman – Next to normal

Musical, który moim zdaniem przeniósł nas na inny poziom polskiego musicalu, to kolejny spektakl z niesamowicie wymagającą główną rolą. Diana choruje bowiem na chorobę afektywną dwubiegunową, co oznacza, że Kasia niemalże musi się zmierzyć z dwiema różnymi rolami. Dianą w trakcie choroby i remisji, kobietą w depresji i manii. I w każdej odsłonie robi to tak, że ja jej wierzę. Wierzę na tyle, że świat, który przedstawia Diana, jest dla mnie prawdziwszy niż ten, który istnieje naprawdę.

Marta Wiejak – Morticia Addams – Rodzina Addamsów

Rodzina Addamsów jest wybitnie dobrze obsadzona – powiedziałabym, że to jeden z najlepszych wyborów musicalowych w naszym kraju. Królową jest tu Morticia Addams, cudownie odegrana przez Martę Wiejak. To mrok, żal i wszechogarniający smutek – te słowa najlepiej opisują kreację Marty. Chłodna, dostojna Morticia, która nawet w obliczu największej (jej zdaniem) życiowej tragedii pozostaje poza zasięgiem własnych emocji. Ożywają one dopiero w tańcu – a o tym, jak Marta tańczy, można pisać poematy. Zachwycam się każdym krokiem i każdą figurą w pożegnalnym tańcu Morticii i Gomeza. W całym spektaklu od Marty wprost nie da oderwać się wzroku – swoim chłodem i dostojnością magnetyzuje i przyciąga widza.

Tak wygląda moja lista – dla mnie te aktorki zostały do swoich ról dobrane idealnie – zawsze mnie przekonują, sprawiają, że wierzę ich kreacjom, a dodatkowo zachwycają swoimi wokalami. Kto znajduje się na Waszej liście?